niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział Dwudziesty Drugi: Będziesz ojcem.

25.01.2013
Alex
Po przyjściu Danielle, Tony wyszedł na popołudniowy wykład, Lucas był na sesji a mi się nudziło więc wzięłam Larrego i pojechałam na zakupy. Zaparkowałam pod Tesco, założyłam szelki na psa i udałam się do sklepu.
-Przepraszam ale tu nie można wchodzić z psem.-Powiedział ochroniarz przy wejściu.
-Ale ja jestem niesłysząca.- Powiedziałam nie wiedząc co innego mogę wymyślić.
-To w jaki sposób pomaga pani pies przewodnik?-Zapytał zaintrygowany.
-Szczeka gdy trąbi samochód.-Próbowałam utrzymać poważną minę,
-Aha no dobrze.- Powiedział drapiąc się po głowie, chyba moja logika go rozwaliła.-Zaraz, jesteś niesłysząca a słyszysz jak szczeka pies?-Ups skapnął się.
-Oj no panie władzo, zrobię szybkie zakupy i już mnie nie ma.-Zrobiłam maślane oczy.
-Przykro mi ale nie mogę pani wpuścić z psem.
-No to pan się nim zajmie a ja zaraz wracam.-Powiedziałam wciskając mu smycz w ręce i szybko odeszłam.
-Ale ja nie mam na to czasu.-Krzyknął za mną.
-Przykro mi!- Odkrzyknęłam łapiąc za koszyk. Od razu udałam się na dział ze słodyczami, wrzucałam do koszyka czekolady, żelki, chipsy, wszystko co tylko przykuło moją uwagę. Po 20 minutach stałam już przy kasie, zapłaciłam i udałam się do ochroniarza.
-Następnym razem niech pani przyjdzie z pitbulem to może chociaż będę poważniej wyglądał.
-Postaram się jakiegoś załatwić.-Uśmiechnęłam się do niego.-A to w ramach podziękowania-Wyciągnęłam z torby czekoladę.
-A może w ramach podziękowania wybrałaby się pani ze mną na kawę?
-Przykro mi nie umawiam się z facetami w mundurach.-Zabrałam Larrego i wyszłam z ze sklepu.- W razie co to kiedyś będę na ciebie podrywać.-Powiedziałam do psa który merdając ogonem grzecznie przy mnie szedł. Wróciłam do domu a w korytarzu spotkałam Dani.
-I jak?-Zapytałam puszczając psa.
-Będzie dobrze, musi być.-Odpowiedziała zakładając płaszcz.
-Może zostaniesz, zrobimy sobie taki babski wieczór?
-Chętnie ale obiecałam mamie że przyjdę dzisiaj na obiad.
-No to szkoda, ale jeszcze raz dziękuje ci że przyszłaś.
-Nie ma za co, w końcu jesteśmy tak jakby rodziną.-Przytuliłyśmy się na pożegnanie a gdy Danielle wyszła, ja poszłam rozładować zakupy i przygotować przekąski na mój babski wieczór z Vicki. Gdy wszystko było gotowe poszłam zawołać przyszłą mamę.
-Mogę wejść?-Zapytałam uchylając drzwi.
-Przecież i tak wejdziesz.- Odpowiedziała siadając na łóżku.
-No tak.-Zaśmiałam się krótko.- Vick, przepraszam.-Powiedziałam podchodząc do niej.
-Ja też przepraszam.-Wstała i przytuliła mnie do siebie.- Urodzę je.-Powiedziała zaciskając oczy.
-Naprawdę?-Odsunęłam się od niej.
-Tak.- Westchnęła ciężko po czym się uśmiechnęła.-Tak urodzę.
-Aaaahhhh.-Zaczęłam skakać i piszczeć ze szczęścia a Vicki po chwili zaczęła robić to samo.-Będę ciocią, będę ciocią.-Wykrzykiwałam.-Chodź musimy to uczcić.- Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia.
-Ale ja nie mogę pić alkoholu.
-A kto tu mówi o alkoholu.
Vicki
Zazwyczaj gdy byłyśmy smutne lub wesołe to zalewałyśmy się z Is winem, ale jako że ja wina teraz nie mogę to postanowiłyśmy pić kakao. Ale przy czwartym kubku już zaczęłam wymiękać.
-Zaraz się porzygam.-Jęknęłam odstawiając pusty kubek na stolik.
-Pij nie pierdol.-Zaśmiała się Alex unosząc swój kubek w górę.
-Nie myślisz czasami że nasze życie jest trochę popierdolone.-Położyłam się na brzuch, postanowiłam korzystać z tej możliwości puki jeszcze mogę.
-W jakim sensie?
-W ogólnym.
-No trochę jest.-Zaśmiała się Alex.- Biorąc pod uwagę to co się stało przez ostatnie trzy miesiące to jest.- Obróciłam się jednak na plecy i zaczęłam gładzić ręką po brzuchu.
-Myślisz że będę dobrą matką?-Zapytałam.
-Ale w sensie wychowawczym, czy uczuciowym?-Zapytała wpychając sobie do buzi garść popcornu.
-W obu.
-W uczuciowym będziesz wspaniała.- Powiedziała z pełną buzią.
-A wychowawczym?-Drążyłam dalej, ale Alex odpowiedziała mi tylko długim ironicznym śmiechem.- No co?
-To będzie najbardziej wredne, pyskate, manipulacyjne, rozpieszczone dziecko na świecie.
-Dlaczego wredne i pyskate?-Zapytałam mrużąc oczy.
-No jeśli wda się w mamusię.
-Ja wcale nie jestem wredna!- Warknęłam na co odpowiedział mi kolejny długi i ironiczny śmiech mojej przyjaciółki.- A pierdol się.
-Widzisz, ale nie przejmuj się na pewno wda się w Nialla.- Położyła pocieszająco rękę na moim ramieniu.
-No to jak będzie żarłokiem po ojcu to już mogę się pożegnać z cyckami.-Złapałam się za piersi a po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Zrobisz sobie najwyżej silikony.
-To już chyba wolę wredne dziecko.
- Wiesz jakie ty teraz będziesz miała cycki, nie ogarniesz.- Zaczęłyśmy się śmiać.
-A tak na serio, teraz wszystko się zmieni.-Westchnęłam, Lexi przysunęła się do mnie i mocno przytuliła.
-Ale do póki mamy siebie to wszystko będzie dobrze.
26.02.2013
Louis
Obudził mnie zimny powiew wiatru, otworzyłem oczy i zobaczyłem Harrego który siedział przy oknie i palił papierosa.
-Nie pal kotek.- Powiedziałem przeciągając się.
-Po takiej nocy to aż grzech nie zapalić.- Przygryzł seksownie wargę.
-Mówisz że było aż tak dobrze.-Podszedłem do niego i zabrałem mu papierosa po czym sam się nim zaciągnąłem.
-Było intensywnie.- Zamruczał tą swoją seksowną poranną chrypką.
-No wiesz, zacząłem uprawiać jogę.- Starałem się powiedzieć to zmysłowo, po chwili obaj wybuchnęliśmy śmiechem.
-A tak na poważnie, Vicki dzwoniła.-Powiedział gasząc papierosa.
-Tak? I co?
-Urodzi.-Harry uśmiechnął się szeroko a ja westchnąłem z ulgą.
-To będzie pierwsze dziecko One Direction.
-No, ciekawe kto będzie następny?-Wstaliśmy z podłogi.
-Stawiam na Malika.-Powiedziałem drapiąc się po nosie.
-To ja w takim razie na Payna.- Podaliśmy sobie ręce.
-Ok, to o co zakład?
-O to co zawsze. - Przeciąłem i wpiłem się Hazie w usta, było dość wcześnie więc mieliśmy jeszcze czas na szybki numerek przed śniadaniem.
Niall
Ok, ten koncert mogę uznać za najgorszy w swoim życiu, co chwilę zapominałem albo myliłem tekst, dwa razy się przewróciłem i ogólnie nie mogłem się skupić. Cały czas myślałem o Vicki, już powoli dostawałem paranoi, już nawet zacząłem myśleć że może kogoś mieć.
-Ej Niall co jest?-Zapytał Zayn gdy byliśmy już w hotelu, dzieliłem z nim pokój.
-Myślę że Vicki może kogoś mieć.
-Że co?-Zayn zakrztusił się colą.-Ty chyba sam w to nie wierzysz?
-Nie wiem, sam już nie wiem.- Usiadłem na łóżko i schowałem twarz w dłoniach.
-Stary ona świata za tobą nie widzi.-Usiadł obok mnie i położył rękę na moim ramieniu.
-Ale jak w takim razie wytłumaczyć to jak ona się ostatnio zachowuje. W poprzedniej trasie dzwoniła do mnie codziennie, nawet kilka razy dziennie a teraz, ostatni raz dzwoniła w niedzielę a gadaliśmy nawet nie pięć minut.
-No to ja nie wiem, pogadaj z Harrym.
-Z Harrym?
-No to w końcu jej najlepszy przyjaciel, on musi coś wiedzieć.
-Masz racje.-Poderwałem się z miejsca.
-Gdzie idziesz?-Zapytał zaskoczony.
-Do Harrego.
-Ale jest dwunasta w nocy.
-Nie bądź przesądny.
-No dobra, ale jeśli ich przyłapiesz w jakiejś nieodpowiedniej sytuacji to nie mów że cię nie ostrzegałem.
-Spoko.-Wybiegłem z pokoju i udałem się do Harrego i Louisa. Dobiegłem do ich drzwi i chciałem wejść ale drzwi były zamknięte więc zacząłem mocno w nie pukać. Po chwili otworzył mi wkurzony Louis.
-Czego?!
-Jest Harry?-Nawet się nie czekałem na odpowiedź tylko wyminąłem Loisa i wszedłem do pokoju. To co zrobiłem nie było przemyślane i żałowałem tego zaraz po tym jak zobaczyłem nagiego loczka.-Kurwa mać!- Szybko zakryłem oczy i obróciłem się tyłem do Hazzy.-Harry muszę wiedzieć co się dzieje?
-No nie wiem Niall, może to że właśnie kochałem się ze swoim chłopakiem i nagle ty tu przychodzisz i domagasz się wyjaśnień.- Powiedział ironicznie wkurwiony Lou.
-Nie o to mi chodzi idioto, co się dzieje z Victorią.-Louis zrobił zmieszaną minę i spojrzał na Harrego.
-Niall zaczekaj na korytarzu.-Powiedział Harry, wyszedłem z pokoju i oparłem się o ścianę kompletnie zmieszany tą sytuacją. Po chwili z pokoju wyszedł ubrany Haza i zaproponował żebyśmy się przeszli. Wyszliśmy z hotelu, Harry wyciągną paczkę papierosów i poczęstował mnie, zapaliliśmy i szliśmy w ciszy w końcu jednak loczek postanowił się odezwać.
-Nie mogę ci powiedzieć co się dzieje z Victorią bo mnie zabije jeśli się dowie że ci powiedziałem.
-Czyli jednak mnie zdradza.-Westchnąłem.
-Pojebało cię?!-Krzyknął.- Nigdy tak nawet nie myśl.
-No to co się do kurwy nędzy z nią dzieje, tnie się znowu, tak?-Harry zaprzeczył.- Harry ja już paranoi dostaję, proszę powiedz mi co się z nią dzieje.
-No dobra w końcu i tak będziesz musiał się dowiedzieć.-Zatrzymał się i stanął przede mną.- Niall.-Jego głos stał się wesoły a na twarzy pojawił wielki uśmiech.- Będziesz ojcem!


No na reszcie udało mi się skończyć. I jak wam się podoba? Mam coraz mniej pomysłów i już powoli zastanawiam się nad końcem ale że nie mam pomysłu na zakończenie to jeszcze trochę to pomęczę. I proszę jak przeczytacie to zostawiajcie komentarz, może to być nawet tylko :) a ja już będę się cieszyć, bo nawet nie wiecie jak mi się morda cieszy gdy widzę nowy komentarz. Kocham was xx

2 komentarze:

  1. Błagam, błagam dodaj kolejny rozdział, błagam, aż się na kolana jebnę przed tym laptopem jak chcesz, ale dodaj następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zostałaś nominowana do Versatile Blogger informacje na moim blogu http://buteverythingyoudoismagic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń