wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział Jedenasty: Święta w szpitalu.

24.12.2012

Harry

Wsiadłem do samolotu bez żadnego bagażu tylko z portfelem w którym na szczęście miałem wszystkie dokumenty. To nawet dobrze że nie miałem bagaży bo po wylądowaniu od razu udałem się do wyjścia. Podszedłem do postoju taksówek i pojechałem do domu po jakieś ciuchy a potem mam zamiar jechać do Doncaster. Zapłaciłem taksówkarzowi i podchodząc do drzwi szukałem klucza, na szczęście miałem go w kieszeni płaszcza. Wszedłem do domu i jak się okazało ktoś tu jest, udałem się do kuchni i kogo zastałem? Lottie i jej chłopaka, całujących się na stole (?).

-Yyyy cześć.- Para odskoczyła od siebie.

-Harry?-Pisnęła zaskoczona dziewczyna.

-Lottie?

-Harry?-Zapytał Martin.

-Martin?-Ciągnąłem dalej tą grę.

-Martin?-Lottie była zawstydzona więc żeby uniknąć głupich pytań też się w to wciągła.

-Lottie?-Z Martinem to samo.

-Ok dobra koniec tej głupiej zabawy, co tu się dzieje?- Zapytałem udawaną złością.

-Co tu się dzieje? Ty mi się pytasz co tu się dziej?-Naskoczyła na mnie dziewczyna.- Dzwoni do mnie Eleanor że mój brat nie przyjedzie do domu na święta bo jest pijany, i ogólnie stacza się coraz bardziej. Ja przyjeżdżam i widzę wrak człowieka któremu każdy powiedział że jest samolubnym chujem bo nie chcę łazić od tv do tv i mówić że jest gejem, a ty masz się czelność kurwa pytać co tu się dzieje?- Aż mi się głupio zrobiło.

-Ja, ja..- Nie mogłem dobrać odpowiednich słów.

-No co ty? Co on miał sobie na czole napisać gej? To by cię zadowoliło?- Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Łza spłynęła po moim policzku.-No dobra już spokojnie.-Podeszła i przytuliła mnie, choć to bardziej wtuliła bo jest niższa odemnie.-Jest w twoim pokoju, śpi tylko tam, całymi dniami nie wychodzi z twojego łóżka.-Udałem się do mojej sypialni tak jak kazała Lottie. Stanąłem pod drzwiami i nie wiedziałem co mam dalej zrobić, mam go przeprosić, mam wejść normalnie czy zapukać. Zapukałem i wszedłem bez czekania na ''proszę''. Lou spał, nie był niczym przykryty, Ubrany był jedynie w bokserki, boże jak on zmizerniał. Jego włosy zupełnie straciły blask, pod oczami znajdowały się dwa wielkie cienie, a jego ciało zmizerniało, tak jakby przez cztery dni schudł z dziesięć kilo. Prowadzony silnym uczuciem położyłem się obok niego i wtuliłem w plecy.

-Wróciłeś?-Zapytał a bardziej stwierdził.

-Przecież obiecałem że nigdy nie zostawię cię w twoje urodziny.-Obrócił się tak żeby patrzeć mi w oczy.

-Nie chciałem żeby wszyscy się o nas dowiedzieli bo nie jestem gotowy, ale nie jestem też gotowy na życie bez ciebie. Nie umiem bez ciebie żyć i jeśli to oznacza że muszę się ujawnić to mogę to zrobić.

-Nie, nie musisz tego robić. Zrozumiałem że obaj nie jesteśmy na to gotowi, ja po prostu chciałem żebyś znowu mnie zauważał. Po prostu w pewnym momencie nie czułem się już jak Harry twój chłopak tylko jak Harry chłopak z którym śpiewasz i czasami uprawiasz seks. Zaczęło mnie boleć to że publicznie unikasz kontaktu ze mną, i tęskniłem za tym Lou który podczas wywiadu potrawił udawać że mnie całuje albo przy wszystkich szeptał do ucha co zrobi mi wieczorem w sypialni.- Ostatnie słowa wypowiedziałem z trudem przez wielką gulę w moim gardle i łzy w oczach.

-Przepraszam cie Harry, tak bardzo cię przepraszam.-Powiedział a ja objąłem go i pocałowałem najczulej jak się dało, tak żeby poczuł jak bardzo go kocham.

-I przepraszam cię że nie zaczekałem tą chwilę tylko znowu to zrobiłem.- Powiedział słabo Louis.

-Nie przepraszaj to była też moja winna.-Jego oczy nagle uciekły, a ciało stało się bezwładne.-Louis , Louis!- Zacząłem nim potrząsać ale to nic nie dało.-Louis, Louis wstawaj!-Darłem się na niego.-Lottie! Boże Lottie jemu się coś stało!-Krzyczałem spanikowany.

-Co się stało?-Lottie wpadła do pokoju.

-Nie wiem, on nagle zemdlał, powiedział że przeprasza mnie za to że nie poczekał i po chwili już się nie ruszał.- Lottie podbiegła do niego i chwyciła go za rękę sprawdzając puls, jednak nie zdążyła tego zrobić bo zamarła po zobaczeniu jego ręki. Sam na nią spojrzałem i zobaczyłem że wewnętrzna strona jego łokcia jest pokłóta i brudna od krwi.

-Dzwoń po pogotowie.-Krzyknęła Lottie do Martina, ja nie byłem wstanie nic teraz zrobić.

25.12.2012

Vicki

Wczorajszy dzień spędziliśmy w pubie ze znajomymi Nialla i dziś cały dzień mieliśmy leniuchować w domu jego mamy. Obudziłam się coś koło dziewiątej a Nialla już nie było w łóżku, pewnie siedzi na dole i je śniadanie. Poszłam do łazienki, ubrałam się i także zeszłam na dół. W salonie siedział Niall, jego mama, Greg i jego dziewczyna.

-Dzień dobry.-Przywitałam się siadając na kanapie obok blondyna.-Co oglądacie?

-Wiadomości.-Odpowiedział całując mnie na przywitanie.

-Wczoraj w godzinach wieczornych do dom znanego brytyjskiego zespołu One Direction zostało wezwane pogotowie.-Wszyscy zamarliśmy. Kobieta w telewizji właśnie mówiła o zespole a obok niej pokazane było zdjęcie chłopaków. - Nie wiadomo co było przyczyną, ani kto potrzebował pomocy, nasz reporter jest pod domem przed którym stoi mnóstwo fanów.

-Jest przy mnie sąsiad który był wczoraj wieczorem w domu, opowiedz co się stało.

-Siedziałem w domu i nagle usłyszałem dźwięk syren, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem że karetka zatrzymała się pod domem One Direction, nic nie można było zobaczyć bo zaraz po pogotowiu przyjechały trzy czarne busy i zasłoniły cały widok. Jedyne co udało mi się zobaczyć to to że wynosili kogoś na noszach.

Nie wiedziałam co się dzieje, wszyscy siedzieli ja skamienieli.

-Kto został w domu?-Zapytał Niall.

-Nie wiem, Harry jest w Polsce, Liam w Wolverhampton, Zayn u Pezz, Louis.-Przerwałam.

-O Boże.-Powiedziała mama Nialla zasłaniając usta dłonią.

-Leć się spakować a ja zadzwonię do Zayna i zarezerwuję bilety.-Powiedział Niall i złapał za telefon a ja poleciałam do pokoju spakować nasze rzeczy. Postanowiłam zadzwonić jeszcze do Alex i dowiedzieć się czy Harry już coś wie.

-Hallo-Zapytała zaspana Is.

-Jest obok ciebie Harry?

-Po pierwsze to może byś się najpierw przywitała, dzwonisz o ósmej rano i się pytasz o Harrego.-Ona jeszcze nic nie wie.-Nie ma go koło mnie. Wczoraj poleciał do Londynu.

Zayn

-Hallo.-Obudził mnie telefon od Niall.

-Co się stało?-Zapytał a ja nie wiedziałem o co mu chodzi.

-Co się stało z czym?

-To ty nie wiesz? Dzisiaj mówili w wiadomościach że z naszego domu wywieźli kogoś na noszach.

-Zayn.-Perrie wpadła roztrzęsiona do pokoju.-Dzwoniła Eleanor, Louis jest w szpitalu.

-Niall to Louis, leży w szpitalu nic więcej nie wiem już tam jadę.-Rozłączyłem się i zacząłem się ubierać.-Wiesz w którym jest szpitalu?- Zapytałem Perrie wychodząc z pokoju, udaliśmy się do salonu. Gdzie siedziały nasze rodziny.

-Maudsley- Powiedziała.

-O kurwa.- Wszyscy spojrzeli się na mnie.- Tato zawieziesz nas do szpitala?-Zapytałem ojca który siedział w fotelu i oglądał telewizor.

-Boże co się stało?-Zapytała moja mama.

-Louis jest w szpitalu.

-O Boże, ale dlaczego w Maudsley?-Zapytała Doniya.

-Nie wiem.-Powiedziałem kierując się do wyjścia, Maudsley to szpital ale głównie klinika psychiatryczna w której leczyły się Alex i Victoria, mam nadzieje że to czysty przypadek. Wyszedłem przed dom i zapaliłem papierosa czekając aż tata wyjdzie.

-Myślisz że on próbował?-Zapytała Perrie przytulając się do mnie, wiedziałem o co chcę zapytać ale nie mogło jej to przejść przez gardło.

-Mam nadzieje że tylko się poślizgnął i spadł ze schodów.-Wyrzuciłem nie spalonego papierosa i przytuliłem ją mocno do siebie. - Nie, nie myślę nawet o tym że mógł chcieć się zabić.-Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do szpitala.

-Dzień dobry, szukam Louisa Tomlinsona.

-Pan z rodziny?-Zapytała starsza pani z recepcji.

-Nie ale jestem jego przyjacielem.

-Niestety nie mogę udzielać informacji osobom spoza rodziny.-Co za cholerna baba.

-Zayn!- Krzyknęła Lottie która wyszła z bufetu. Podbiegłem do niej.

-Lott, co się stało?-Zapytałem przytulając ją.

-On przedawkował.- Co nie, nie on nie mógł umrzeć.- Ale żyje.-Powiedziała szybko gdy zobaczyła moją przerażoną minę.- Wczoraj trafił na detoks, a teraz jest na oddziale psychiatrycznym.

-Harry już wie.-Zapytała Perrie.

-To on go wczoraj znalazł, przyleciał z Polski. Gdyby on nie przyjechał to ja na pewno bym nie poszła do niego, on by umarł.-Lottie rozpłakała się, przytuliłem ją mocno do siebie i uspakajałem, poszliśmy na oddział, pod drzwiami do sali stała Eleanor, Stan, ojciec i mama Louisa i chłopak Lottie, a w kącie na podłodze siedział Harry, z kolanami pod brodą i cicho łkał. Usiadłem obok niego i mocno go przytuliłem. Jak się okazało Lou był już przytomny, siedział u niego psycholog i rozmawiał o tym co było przyczyną tego że chciał się zabić, czy wogóle chciał się zabić czy tylko próbował. Po godzinie przyjechał Liam z Danielle, on przeją teraz loczka a ja wyszedłem z Stanem i Eleanor na papierosa.

-No żeby tylko to się nie powtórzyło.-Powiedział Stanley odpalając fajkę.

-Co żeby się nie powtórzyło?-Zapytałem bo nie wiedziałem o co mu chodzi.

-On już raz przez to przechodził, już raz tutaj był tylko że na odwyku.-Wytłumaczyła mi El

-Na jakim odwyku?

-Lou sześć lat temu był uzależniony od heroiny.

-Co?

-Nie wiedziałeś?-Zapytał Stan.

-No jakoś się tym nie pochwalił.-Prychnąłem.

-To Harry pewnie też o tym nie wie.

Niall

-Zadzwoń do Zayna i zapytaj się do jakiego szpitala mamy jechać.-Powiedziałem do Vicki biorąc bagaż z taśmy.

-Cześć, w jakim szpitalu jesteście.- Patrzyłem się na nią i nagle zobaczyłem jak telefon wypada z jej dłoni i po uderzeniu w podłogę rozbija się.- On jest w Maudsley.-W pierwszej chwili nie wiedziałem co takiego strasznego było w Maudsley że Vicki tak zareagowała ale po chwili przypomniałem sobie że to tam leczyła się Vicki. Postwiłem bagaże na ziemi i przytuliłem ją mocno do siebie.

-Będzie dobrze, przecież on równie dobrze mógł się czymś zatruć, to wcale nic nie znaczy.-Próbowałem ją pocieszyć.

-Normalni ludzie nie trafiają do Maudsley.-Zaszlochała.

-Lou nigdy nie był normalny.-Próbowałem ją trochę uspokoić.

-Jedźmy już lepiej, za dużo tu ludzi.-Powiedziała a ja dostrzegłem że w naszą stronę zbliżają się fanki, jak najszybciej odeszliśmy żeby nie tracić czasu na zdjęcia i pytania. Dotarliśmy do szpitala w pół godziny, Vicki nawet nie zatrzymała się przy recepcji tylko odrazu pognała na psychiatrię. Długo nie musieliśmy szukać, od razu na korytarzu dostrzegliśmy dużą grupę ludzi. Harry spał na ramieniu Liama, Vicki zaraz się do nich przysiadła a ja podszedłem do Zayna.

-Co się stało?

-Władował sobie w żyłę heroinę, ale powiedział lekarzowi że to nie była próba samobójcza więc najprawdopodobniej trafi na odwyk.

-Jak to na odwyk przecież on nie jest uzależniony, zauważylibyśmy, przecież nie da się uzależnić w pięć dni.-Powiedziałem.

-Ale to nie był jego pierwszy raz.- Stan wytłumaczył mi to samo co wszystkim innym. Nie mogę uwierzyć że to się dzieje naprawdę. Do późnego wieczora siedzieliśmy w szpitalu, gdy minęły godziny odwiedzin wyrzucili nas, Harry nie chciał odejść od łóżka Lou który spał wykończony po detoksie. W końcu Victori udało się go przekonać że jutro wróci. Ostatnie co nas jeszcze czekało to trudna rozmowa z Simonem.


Jak obiecałam tak dodaje. Ale namieszałam co nie aż sama się dziwie że to tak się potoczyło bo wersji ich pogodzenia się było tak wiele ale ta wydaje mi się najciekawsza.Dzięki za komentarze i do następnego xx 
Następny pojawi się też po 5 komentarzach xx

12 komentarzy:

  1. jaka masakra dawaj szybko następny rozdział bo nie wytrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. z desperacji sam dodam 5 komentarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. coś się pojebało bo mam 2:30 :D a pisze że komentarz dodany 17:26 :D

    OdpowiedzUsuń
  4. no i nie zasnę teraz :D to jest tak genialne :D dziewczyno pierdol tego bloga, nagraj film :D to by był bestseler :D

    OdpowiedzUsuń
  5. na piąty nie mam pomysłu :D czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Geniuszu dawaj następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu dobrze że siedzę w domu bo jeszcze nawet nie zaczęłam pisać kolejnego rozdziału to już się za to biorę xx

    OdpowiedzUsuń
  8. podaj swój adres :D zacznę ci przysyłać kwiaty z czekoladą, żebyś więcej i częściej pisała :D

    OdpowiedzUsuń
  9. przesyłać * sorry za byki :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahah dzięki :D
    Jestem teraz w trakcie pisania to zaraz jak skończę to szybko go dodam i zabiorę się za kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  11. pisałem już że cię kocham ? :D jak nie to, kocham cię :D

    OdpowiedzUsuń