środa, 2 stycznia 2013

Rozdział Trzynasty: Noc w szklanym pokoju.

31.12.2012
Alex
I znowu wszystko zaczęło wracać do normy, mediom udało się wmówić że Louis zasłabł i spadł ze schodów ale nic oprócz drobnego wstrząsu mózgu się nie stało. Harry całymi dniami siedzi w szpitalu z Louisem, ze względu na to że Lou leży na oddziale psychiatrycznym ja z Vicki nazywamy to ''psychiczne randki''. Tony i Lucas planują swój ślub na dwudziesty czwarty stycznia, Niall i Harry planują wakacje dla swoich drugich połówek ale to tajemnica więc cicho sza. Planujemy dzisiaj ''małą'' imprezę w gronie znajomych. Lou dostaje przepustkę do jutra więc to tak trochę na jego cześć. A co do znajomych to miałam pogadać z Tete po moim powrocie a jeszcze się do tego nie zabrałam więc postanowiłam wyrwać się na chwilę od przygotowań do imprezy i zaprosić ją. Do Tete miałam kawałek więc po pięciu minutach już byłam pod jej blokiem. Na szczęście naprawili już windę bo nie miałam ochoty wdrapywać się na dziesiąte piętro. Zapukałam do drzwi i usłyszałam krzyk że otwarte, to weszłam. W salonie który jest dwa kroki od drzwi wejściowych, na kanapie leżał goły facet.
-Ups, chyba przeszkadzam.-Powiedziałam wycofując się do tyłu.
-Nie, dlaczego?-Powiedział golas z kanapy.
-Jest Tete?
-Tete jakaś śliczna blondynka do ciebie!!-Wydarł się.
-Kto?-Zapytała wychodząc z łazienki.-O cześć Alex.-Powiedziała zaskoczona.
-Ja może przyjdę później.-Powiedziałam i wyszłam z mieszkania.
-Alex czekaj!-Powiedziała Tete wychodząc za mną.
-Niezły.
-Kto? A Blake, rysuję go. A co do tej sprawy.
-No właśnie o tym przyszłam pogadać.
-Słuchaj nie kręcą mnie dziewczyny, tamten pocałunek na lotnisku był tak jakby z uprzejmości bo nie chciałam cię zranić, przepraszam.-Powiedziała na jednym wydechu.
-Kamień spadł mi z serca, byłam wtedy trochę pijana do tego te twoje obrazki. Przyjaciółki?-Zapytałam podając jej rękę.
-Jasne.-Przytuliłyśmy się ale tak po przyjacielsku.
-Robimy dzisiaj sylwestra może wpadniesz, weź Blaka.
-Spoko, to do wieczora.
-Pa.-Pożegnałyśmy się i wróciłam do domu, dobrze że tak to się skończyło bo szczerze to wolę facetów.
Vicki
Siedzieliśmy w trójkę w salonie i przy butelce wina dmuchaliśmy balony. W trójkę to znaczy ja Alex i Harry.
-O której jedziesz po Louisa?-Zapytała loczka Lexi
-O osiemnastej.
-Pewnie będziecie więcej siedzieć w sypialni niż tu z nami, if you know what i mean.-Powiedziała blondynka.
-No co ty ja nie wieże że Harry go tam gdzieś w szpitalnym kiblu nie ruchnął, albo na szybcika na szpitalnym łóżku.- Powiedziałam szturchając Stylesa nogą w ramie.-A wyobrażasz sobie jakby Lou był podłączony do tego monitorka co pokazuje tętno czy coś tam i Harry by go tak tego a na tym monitorku te zygzaki by ino tak podskakiwały.-Alex nie mogła wytrzymać ze śmiechu, ja w sumie też nie, tak się śmiałam że aż oblałam się winem.
-Ja umiem wytrzymać bez seksu nie tak jak ty erotomanie.-Powiedział Harry rzucając mi wyzwanie.
-A założymy się?
-Czekaj najpierw może zadzwonimy do Nialla i Louisa czy oni zgadzają się na ten układ.-Powiedziała Alex.
-Może faktycznie odpuśćmy sobie.-Powiedział Harry rozlewając resztkę wina.
-Aaaa cykor.-Wskazałam na niego palcem, już jestem trochę nawiana.
-Powiedzmy sobie szczerze ze mną i tak nie macie szans.-Powiedziała Alex.
-Ty to co innego, nie jesteś w stałym związku.-Harry poszedł wyrzucić butelkę.
-Właśnie Is kiedy ty kogoś miałaś?-Zapytałam.
- Czasami to mi się wydaje że w poprzednim życiu. - Westchnęła blondynka.
-Musimy ci kogoś znaleźć.-Powiedziałam.
-Koniecznie.-Loczek podniósł kieliszek do góry.-Za powodzenie w poszukiwaniach.
-Za poszukiwania.-Stuknęliśmy się kieliszkami, chuj balonów nie będzie.
Harry
Na dzisiejszej imprezie nie piliśmy, to znaczy tylko ja i Louis reszta była już zalana.
-Co sądzisz o opuszczeniu tej imprezy i przeniesieniu się w lepsze miejsce.-Wyszeptałem do jego ucha.
-Czyli gdzie?-Zapytał uwodzicielsko Louis.
-Do sypialni, ale tej na samej górze.- Carterowie mają naprawdę wielką chatę. Willa ma trzy piętra, do tego strych i mały pokoik na dachu który jest cały ze szkła. Idealnie widać z niego gwiazdy a o północy zobaczymy petardy. Ruszyliśmy na górę a po drodze nie mogliśmy się od siebie oderwać, co chwilę musieliśmy się zatrzymywać żeby się pocałować. Gdy w końcu dotarliśmy do pokoju, Louis nie mógł zaprzestać się nim zachwycać.
-Powiedz mi czemu ja jeszcze nigdy nie byłem w tym pokoju.-Zapytał patrząc w gwiazdy.
-Bo to jest pokój na wyjątkowe okazje i bardzo trudno zdobyć do niego klucz.
-To jak ci się to udało?
-Znam się dobrze z właścicielką tego domu.-Louis się zaśmiał.
-A jaka to specjalna okazja.
-Minęły prawie dwa tygodnie odkąd cię ostatni raz dotykałem więc wiesz.-Powiedziałem przysuwając się bliżej.
-Wiem.-Wpił się w moją szyję, zacząłem odpinać guziki jego koszuli a on pasek od moich spodni. Louis naprawdę schudł, przypominał teraz siebie za czasów xfactora, aż przypomniał mi się nasz pierwszy seks. Wtedy szło to bardzo ślamazarnie i byliśmy strasznie zażenowani, od tamtego czasu odbyliśmy już chyba z ''tysiąc'' stosunków i już dobrze się znaliśmy. Wydaję mi się że dla jakiejś osoby która by nas teraz obserwowała wyglądało by to jak namiętny taniec, a przynajmniej ja tak to odczuwam. Rzuciłem Louisa na łóżko i usiadłem na niego okrakiem, nie często było tak że to ja byłem na górze więc zdziwiłem się że Lou nawet nie próbuje mnie zdominować. Całowałem go po klatce piersiowej zjeżdżając coraz niżej, gdy byłem już przy spodiach cofnąłem się do ust, Louisowi nie spodobał się taki obrót akcji bo ugryzł mnie w wargę. Zaśmiałem się i jedną ręką odpiąłem jego pasek i guzik od spodni, a drugą złączyłem z jego nad jego głową. Wsunąłem rękę za jego bokserki i chwyciłem jego członka w rękę, nie przerywając pocałunku jeździłem dłonią w górę i w dół. Louis już coraz głośniej sapał, przerwałem pocałunek, zszedłem z niego i ściągnąłem swoje i jego spodnie, wróciłem z powrotem na Louisa.
Całowałem go po wewnętrznej stronie ud, robiłem malinki i jechałem coraz wyżej, doszedłem do jego członka, chwyciłem go w dłoń i zacząłem poruszać nią, drugą ręką zacząłem go przygotowywać na moje wejście, najpierw jeden palec potem drugi, nadałem obu dłonią ten sam rytm, Louis wił się pod wpływem mojego dotyku, prosił żebym już niego wszedł ale ja przeciągałem to do ostatniej chwili. Wszedłem w niego dokładnie o dwunastej, Louis jęknął z rozkoszy a zaraz po jego krzyku wybuchły petardy.
Może było to typowo męskie ale uwielbiałem jak podczas seksu krzyczał moje imię. Wchodziłem coraz mocniej i szybciej.
- Jak ja cię kocham, ja pierdole! - Jęknął Lou i wygiął się w łuk, doszedłem chwilę po nim i opadłem zdyszany obok niego.
-Szczęśliwegonowegoroku.-Powiedziałem zdyszany.
-Dziękuje i nawzajem.
-Przegapiliśmy fajerwerki.
-Ja tam je wiedziałem.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.-Pocałował mnie w miejsce mojego serca po czym położył się na mojej piersi.-Oby ten rok był tak dobry jak ten seks.


No i jest udało mi się jeszcze coś wycisnąć z mojej wyobraźni, nawet scenę +18 udało mi się napisać. Nie wiem czy jutro dam radę coś napisać bo w końcu muszę się ruszyć z łóżka i coś zrobić. Dziękuje i dobranoc do następnego xoxo 


2 komentarze: