środa, 9 stycznia 2013

Rozdział Siedemnasty: Tylko mnie kochaj.

26.01.2013
Alex
Pół nocy nie spałam, przepłakałam praktycznie każdą minutę od odejścia Mazziego. Ale co mu strzeliło do głowy żeby mówić co do mnie czuje ''Nie, co tobie strzeliło do głowy żeby tak zareagować?" Zapytał ten pieprzony głosik w mojej głowie.
-Oh weź się zamknij.-Powiedziałam sama do siebie. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam do szafki nocnej po chusteczki, ale natknęłam się na coś innego. Zdjęcie, ja i Buffy u niej w ogródku, miałyśmy wtedy pięć lat, stałyśmy przy jej baseniku przytulone i uśmiechnięte od ucha do ucha. Buffy to moja, to była moja najlepsza przyjaciółka od kąt tylko pamiętam, byłyśmy nierozłączne, gdy inne dzieciaki śmiały się ze mnie to ona zawsze przy mnie była, pocieszała, chroniła, była zawsze przy mnie. Od dziecka była śliczna i drobna, miała długie kruczoczarne włosy i czekoladowe oczy, chciała zostać modelką, chciała żeby jej zdjęcia pojawiły się w Vogue albo jakiejś innej gazecie tego typu. Gdy miałyśmy dwanaście lat Buffy wystąpiła w pierwszej sesji, była bardzo rozwinięta jak na swój wiek wyglądała co najmniej na szesnaście. Pewnego dnia przyszła do mnie i powiedziała że ma dla mnie coś co pomoże mi schudnąć, bo ona sama dzięki temu w dwa tygodnie zgubiła pięć kilo. Tym czymś okazała się amfetamina, wtedy wszystko się zaczęło. Ja chudłam, Buffy robiła karierę i myślałyśmy że możemy podbić świat, potem zaczęłyśmy chodzić na imprezy i przerzuciłyśmy się na kwas który dostawałyśmy od znajomych Buffy z ''branży''. Pewnej nocy jakiś facet zaproponował nam kreskę, uważałyśmy wtedy że heroina to dno ale raz można spróbować. Chciałam postawić zdjęcie na szafkę ale przypadkowo ramka zsunęła się na ziemie i rozbiła na dwie części, podniosłam zdjęcie a pod nim znalazłam jeszcze jedno. To zdjęcie pochodziło z najgorszego okresu mojego życia,, stałam z Buffy na jakiejś ulicy przytulone do siebie, byłyśmy strasznie chude, zaćpane i ubrane jak kurwy a po mimo to się śmiałyśmy ale no tak byłyśmy naćpane. Było to moje ostatnie zdjęcie z Buffy. Spojrzałam na kawałki szkła które leżały na ziemi, przez impuls podniosłam jeden z nich. Zaczęłam obracać go w palcach, ''Nie rób tego, Is to jest dno!'' znowu ten głosik, ale tym razem nie mój, tym razem to był głos Buffy która powiedziała to samo gdy zobaczyła pierwszy raz moje pocięte nadgarstki.
-Ale ciebie już nie ma.-Powiedziałam na głos i podciągnęłam rękaw.-Nie ma ciebie, zostawiłaś mnie samą nie pamiętasz?!- Jedno płytkie cięcie. Nagle wszystko zaczęło przewijać mi się przed oczami, moment gdy dowiedziałam się że ojciec ma inną rodzinę i córki które są o kilka lat młodsze ode mnie, uczucie gdy pierwszy raz władowałam sobie w żyłę, śmierć Conora mojego pierwszego chłopaka który został zastrzelony za długi, twarze tych wszystkich gości którym musiałam obciągać za działkę, chwila gdy dowiedziałam się o tym że Buffy umarła po przedawkowaniu. Nagle z transu wyrwał mnie dzwonek do drzwi, naciągnęłam szybko rękaw na krwawiącą rękę i poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Mazziego.
-Chciałem przeprosić cię za wczoraj, nie powinienem był, boże Is ty krwawisz.-Spojrzałam w tym samym kierunku i zobaczyłam wielką czerwoną plamę na moim swetrze, odruchowo chwyciłam się za tą rękę i zwinęłam się z bólu.-Gdzie masz apteczkę?-Zapytał wciągając mnie do środka, ale nie odpowiedziałam mu.-Alex kurwa gdzie masz apteczkę?!-Wydarł się ale ja wpatrywałam się tylko pusto w dal.-Sam znajdę.- Powiedział i pobiegł do łazienki, po chwili wrócił z apteczką i ręcznikiem. Chwycił moją rękę i próbował podciągnąć rękaw do góry.
-Ałłł!-Zawyłam z bólu.
-Nożyczki?
-Tam.-Wskazałam palcem na szufladę komody. Maz zaprowadził mnie do kuchni, rozciął rękaw swetra i pociągnął mnie do zlewu, obmył moją rękę z krwi i dopiero teraz szło dostrzec ranny, zauważyłam pięć głębokich sznyt i osiem płytszych nacięć. Maz przez chwilę był zaszokowany ale zaraz się otrząsnął i chwycił za wodę utlenioną.-Aaa- Syknęłam gdy zaczęło szczypać.
-Nie trzeba tego zaszyć?-Zapytał chłodno.
-Nie.-Obwiązał moją rękę bandażem i usiadł obok.
-Alex powiedz dlaczego?-Zapytał ale ja nie odpowiedziałam.-To przeze mnie?
-Nie. I widzisz mówisz że coś do mnie czujesz a nawet nic o mnie nie wiesz. Nigdy się nie pytałeś o to skąd te blizny, nigdy nie pytałeś o moją przeszłość,nie znasz mnie a kochasz dziewczynę która się ciągle śmieje. A ja nie jestem gotowa na to żeby kogoś pokochać, nie jestem gotowa żeby znowu ktoś ode mnie odszedł.
-Ale ja wiem, nie wszystko ale wiem. Po sylwestrze rozmawiałem z Liamem, zapytałem o twoje blizny a on opowiedział mi to co sam wiedział i kazał nigdy cię nie skrzywdzić, więc nie mów mi że zakochałem się w kimś kogo nie ma bo zakochałem się w dziewczynie która przeszła piekło.- Zauważyłam łzy w jego oczach, otarł je dłonią a potem odgarnął kosmyk włosów z mojego czoła.
-A wiesz że zakochałeś się w ćpunce która sprzedawała się za dragi a potem próbowała się zabić bo się brzydziła sobą. Masz racje odpycham ludzi którzy mnie kochają ale za wiele razy cierpiałam przez odejście aby teraz się zakochać.-Schowała twarz w dłoniach.
-Każdy dźwiga swój krzyż ale tylko od nas zależy czy będziemy go nieśli sami czy pozwolimy komuś na to żeby nam pomógł.-Maz wstał i wyszedł, po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Poderwałam się z miejsca i wybiegłam za nim. Na dworze było zimno ponuro i padał deszcz a ja byłam tylko w swetrze i nie miałam spodni. Dostrzegłam go kilka metrów dalej.
-Maz!-Zawołałam biegnąc za nim.-Powiedz mi co ja mam zrobić.-Zapytałam stojąc przed nim.
-Nic.-Złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie, byliśmy już cali mokrzy.- Tylko mnie kochaj.-Nachylił się nade mną i pocałował tak delikatnie jakby bał się że pod cięższym naciskiem rozpadnę się na małe kawałeczki.
Louis
Obudziłem się sam w wielkim łóżku, wybraliśmy najfajniejszą sypialnie z pokoi gościnnych, ściany i meble są w niej brązowe a dodatki turkusowe, a po za tym w tej było łóżko wodne. Wstałem i założyłem bokserki które znalazłem w jeszcze nie rozpakowanej walizce. Wczoraj cały dzień spędziliśmy na plaży robiąc to i o wo. Wyszedłem z pokoju i poczułem przyjemny zapach, w kuchni stał Harry w samym fartuszku.
-Dzień dobry.-Powiedział nakładając jajecznicę na talerze.
-Seksownie wyglądasz w tym fartuszku.-Przytuliłem się do jego pleców i pocałowałem go w policzek.
-Wiem.-Powiedział z tą swoją seksowną poranną chrypką. Usiadłem przy stole a Harry na przeciwko mnie.
-Hazz.- Głośno westchnąłem.-To jak wczoraj chodziłeś nago to to jeszcze było zabawne ale teraz to już się robi irytujące.
-Przecież mam fartuch, ale czy ja mam rozumieć że moje ciało cię irytuje, tak?-Zapytał zdezorientowany.
-Nie!-Zaprzeczyłem szybko.-Irytuje mnie to że nie mogę spokojnie najeść bo moje ciało na samą myśl o tym że siedzisz obok mnie nago reaguje w sposób w jaki reaguje.-Powiedziałem spoglądając znacząco w dół.
Harry roześmiał się wesoło, a na jego twarzy twarz zarumieniła się w uroczy sposób.
- Tu jest za gorąco nawet na to żeby chodzić nago, cały się lepię.
To prawda, na wyspie panował upał, przyjemnie robiło się dopiero po południu gdy słońce było już niżej.
- A więc kochanie co chcesz dzisiaj robić? - Zapytałem zmieniając temat, żeby tylko odciągnąć myśli od gorącego ciała Hazy.
- Na dzisiaj przygotowałem pełno atrakcji. - Powiedział tajemniczo.
- Mogę wiedzieć jakich?
- No nie wiem czy na to zasłużyłeś. - Harry zaczął się droczyć że mną, poczułem jego stopę ocierającą się o moją łydkę.
- Myślę że po wczorajszym dniu zasłużyłem na bardzo dużo.- Przygryzłem wargę patrząc mu głęboko w oczy.
- No nie wiem, bardzo szybko poszedłeś spać.- Jego stopa wedrowała coraz wyżej.
- Ale dzisiaj jestem za to wypoczęty i gotowy na wszystko. - Chwyciłem jego stopę robiąc mu masaż. Harry po drugiej stronie stołu w prowokacyjny sposób jadł śniadanie.
- Mam nadzieje bo dzisiaj będziemy robili dosłownie wszystko.


Głupio mi tak że tylko dwie scenki dzisiaj ale nie chce mi się już pisać a nie mogłam się już doczekać aż przeczytacie scenę Alex i Mazziego. 
Do następnego xx

1 komentarz:

  1. super !
    zapraszam http://mycrazylifeonedirection.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń