niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział Dwudziesty Siódmy: Pozwól mi to wyjaśnić.

24.04.2013
Louis
Tańczyłem z blondynką co chwilę rozglądając się po sali szukając Harrego, już pragnąłem żeby ten kawałek się skończył i żebym mógł wrócić do mojego chłopaka. Dziewczyna z którą tańczyłem była ładna ale zbyt nachalna, co chwilę mnie dotykała a ja jedyne czego pragnąłem to odepchnąć ją i wrócić do stolika, ale nie chciałem wyjść na chama więc musiałem się przemóc i dotańczyć z nią ten kawałek. Piosenka już się skończyła i w momencie gdy miałem odchodzić dziewczyna chwyciła mnie za głowę i wpiła się w moje usta. Byłem tak zaskoczony że nie wiedziałem co robić, po chwili chwyciłem ją za głowę i odsunąłem od siebie.
-Nigdy więcej tak nie rób.-Warknąłem odpychając ją i odchodząc.
-Dupek!-Krzyknęła za mną, ale to mnie nie obchodziło, miałem nadzieje że Harry tego nie widział. Zacząłem go szukać ale nigdzie go nie było, ani przy stoliku, ani przy barze, czyli pewnie to widział. Zapytałem się barmana czy go nie widział a ten odpowiedział że widział jak wychodził. Wyszedłem z klubu ale Harrego już nigdzie nie było, zacząłem iść przed siebie mając nadzieje że na niego trawię. Wszedłem w jakąś boczną uliczkę.
-Harry!-Zawołałem mając nadzieje że go znajdę.
Harry.
-O boże Harry, co się stało?-Podbiegł do mnie Louis i pomógł mi wstać.
-Nic, zostaw mnie!-Warknąłem odpychając go.
-Harry przepraszam.-Chwycił mnie za rękę ale ja szybko ją zabrałem.
-Nie obchodzi mnie to, zostaw mnie.-Obróciłem się na pięcie i próbowałem odejść, ale było mi trudno z powodu bólu.
-Pozwól mi to wyjaśnić.-Ruszył za mną.
-Co tu jest do wyjaśniania, idziemy razem na imprezę a ty całujesz się z jakąś dziwką!
-To ona mnie pocałowała.-Próbował się tłumaczyć.
-Ona nie ona, nie ważne, stałeś tam i zamiast ją odepchnąć to jeszcze za głowę ją chwyciłeś!-Starłem rękawem krew z nosa.
-Odepchnąłem ją.
-Za późno, jak cię ktoś całuje to się odpycha ją od razu a nie dopiero gdy przypomnisz sobie o swoim chłopaku.
-Jezu Harry ja jej nie całowałem!-Krzyknął tracąc już cierpliwość.
-Mam to w dupie.-Przyśpieszyłem, Lou zatrzymał się ale po chwili usłyszałem jak biegnie za mną. Chwycił mnie za ramie i pchnął na ścianę, przycisnął mnie do niej a ja syknąłem z bólu. Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nie całowałem jej, tylko ciebie kocham i tylko ciebie chcę.-Brutalnie wpił się w moje usta, ale ja nie odwzajemniłem pocałunku.-Ale ty i tak mi nie wierzysz. Kurwa!-Wykrzyknął uderzając pięścią w ścianę obok mojej głowy.
-Wierzę ci.-Powiedziałem drżącym głosem.
-A ufasz mi?-Zapytał, zacisnąłem mocno oczy nie odpowiadając mu.- Aha,-Prychnął.- rozumiem.-Odsunął się ode mnie.
-Louis, ja...-Szepnąłem.
-No co ty?-Syknął.
-Jak mam ci zaufać? Nie umiem ci zaufać, nie wiesz co czuję gdy widzę te wszystkie zdjęcia z tobą i Eleanor, nie wiesz co czuję gdy czytam te wszystkie tweety, te wypowiedzi w wywiadach jak to za nią tęsknisz.-Kręciło mi się w głowie, nie miałem siły.
-Więc najwidoczniej to wszystko nie ma sensu, nie możemy być ze sobą jeśli mi nie ufasz.-Zbliżył się do mnie, chwycił moją głowę w obie ręce i pocałował mnie w czoło.- Wiedz że zawsze będę cię kochał.-Puścił mnie i rzucił się biegiem w stronę mostu, który znajdował się jakieś pięćdziesiąt metrów dalej.
-Louis!-Krzyknąłem za nim i także zacząłem biec, próbowałem ignorować ból który towarzyszył mi przy każdym ruchu. Gdy dobiegłem na miejsce, Louis stał już na barierce.-Louis proszę cię nie rób tego!-Nie mogłem powstrzymać łez, boże co ja zrobiłem.
-Nie Harry, ja muszę to zrobić, kiedyś spotkasz kogoś kogo pokochasz i komu zaufasz, ale to najwidoczniej nie jestem ja. Żegnaj Harry.- Rozłożył ręce puszczając słup którego się trzymał, zrobił krok do przodu i już go nie było.
-Nie!!!-Wydarłem się na cały głos, wspiąłem się na barierkę.-Skoro tak to lepiej żebyśmy oboje byli martwi.-Rozłożyłem ręce i rzuciłem się w przepaść, w chwili gdy wpadłem do wody poczułem mocne szarpnięcie.
***
-Harry! Harry proszę cię otwórz oczy, błagam cię Harry.-Otworzyłem oczy i zobaczyłem zapłakaną twarz Louisa który nachylał się nade mną szarpiąc mnie za ramiona.
-Louis?-Szepnąłem zaszokowany.-Boże Louis przepraszam.-Powiedziałem wybuchając histerycznym płaczem. Louis przytulił mnie do siebie, ukryłem twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Nie, to ja przepraszam, Harry musisz mi uwierzyć że ja nic.-Zaczął się tłumaczyć.
-Wierzę ci.-Chwyciłem jego głowę w swoje dłonie i spojrzałem mu głęboko w oczy.-Ufam ci Louis, proszę nie odchodź.-Cały drżałem.
-Nigdzie się nie wybieram kochanie.
-Wiem, tylko gdy byłem nieprzytomny to miałem taki sen że mnie zostawiasz i rzucasz się z mostu, proszę cię nie rób mi tego.-Nie mogłem złapać oddechu, jąkałem się i cały się trząsłem od płaczu. Louis przytulił mnie mocno do siebie wplatając rękę w moje włosy.-Nie zostawiaj mnie.
-Ciii, spokojnie, jestem tu Harry. Cii, jestem przy tobie, już dobrze.-Szeptał głaskając mnie po głowie.
-Obiecaj, obiecaj że nigdy nie odejdziesz.- Gdy już się uspokoiłem odsunąłem się od niego i wysunąłem mały palec w jego stronę.
-Obiecuję.
I jak? Podoba się? Piszę tą scenę już od paru dni i dopiero teraz mi się podoba. Dodaję taki bardzo krótki z tylko jedną sceną, ale wydaje mi się że gdybym tu dopisała coś jeszcze to zepsuło by o cały efekt. Kocham was i do następnego xx



środa, 13 lutego 2013

Rozdział Dwudziesty Szósty: Kolacja w Paryżu.

23.04.2013
Alex
Leżałam z Vicki u niej na łóżku i słuchałyśmy muzyki. Jutro wyjeżdża ona z chłopakami w dalszą trasę i zobaczymy się dopiero w sierpniu.
-Jak wrócisz to będzie już ogromny.-Powiedziałam dotykając jej lekko zaokrąglonego brzucha.
-Ciekawe jakie to będzie uczucie, jak zacznie kopać i w ogóle.
-Hmm, pewnie dziwne.- Sięgnęłam ręką po mojego ipoda i zaczęłam zmieniać piosenki.
-Czekaj cofnij!- Krzyknęła, cofnęłam a Vicki zaczęła podrygiwać głową w rytm piosenki Heroes Davida Bowie.-I, I will be king And you, you will be queen.-Wstała z łóżka i zaczęła tańczyć śpiewając do pilota.- Though nothing will drive them away We can beat them, just for one day We can be Heroes, just for one day.-Zrobiłam najgłośniej jak się dało i dołączyłam do niej.-And you, you can be mean And I, I'll drink all the time 'Cause we're lovers, and that is a fact Yes we're lovers, and that is that-Darłyśmy się razem , po zaśpiewaniu całej piosenki opadłyśmy na łóżko i chwyciłyśmy się za ręce nad naszymi głowami.
-Kocham te twoje tatuaże.-Powiedziała Vicki podnosząc moje nadgarstki do góry.- A najbardziej ten.-Wsunęła swoją nogę pod moją i podniosła ją do góry wskazując na moją kostkę.-Uwielbiam go.-Powiedziała z poważną miną.
-A wal się.-Zabrałam swoją nogę a Vicki wybuchnęła śmiechem.
-Też sobie taki zrobię.
-Nie możesz.
-Dlaczego?
-No wiesz, za chwilę będziesz matką niedługo potem pewnie żoną, już nie dla ciebie tatuaże z marihuaną.
-Ale ja chcę marihuanę na kostce.-Powiedziała płaczliwym głosem.- Chce być takim bro jak ty.-Zajęczała.
-Małpa.-Chwyciłam za poduszkę i walnęłam ją w głowę.
-Ej nie bij kobiety w ciąży.-Powiedziała wstając po czym sama chwyciła za poduszkę i zaczęła mnie nią okładać z całej siły.
-Dobra już stop! Stop!-Krzyknęłam a Vicki w końcu przestała, położyłyśmy się z powrotem na łóżko.-Jezu jak ja będę za tobą tęsknić.
-Obiecaj mi coś.-Vicki usiadła przy mnie i chwyciła mnie za rękę.-Obiecaj że przez ten czas nie znajdziesz sobie innej najlepszej przyjaciółki.-Było to powiedziane pół żartem pół serio, wiedziałam że Vicki traktuje to jak żart ale gdzieś w głębi duszy chce tego naprawdę.
-Obiecuję.-Położyłam sobie rękę na sercu a po chwili się zaśmiałam.-Dobra to ty mi też coś obiecaj.
-Dobra ale co?
-Przywieziesz mi pamiątkę z każdego kraju w którym będziesz.
-Spoko.-Przytuliłyśmy się.-Chcesz obejrzeć jakiś film?-Zapytała wstając z łóżka.
-Ok ale ja wybieram.
-Tylko proszę nie znowu Titanic.-Zajęczała.
-Dobra to Leon zawodowiec czy Jeden dzień?
-Oby dwa.
-Ok to ja idę po popcorn a ty znajdź filmy.-Resztę wieczoru spędziłyśmy na oglądaniu filmów i płacząc przy każdej romantycznej scenie.
24.04.2013
Vicki
Po wylądowaniu we Francji na lotnisku czekało na nas mnóstwo fanek, chłopcy jak zwykle musieli się zatrzymać zrobić sobie z nimi zdjęcie, podpisać coś, ja też zrobiłam sobie parę zdjęć z dziewczynami, i oczywiście każda chciała dotknąć mojego brzucha. Szczerze to kiedyś tego nie lubiłam, wkurzało mnie to jak wychodziłam z Niallem a on musiał się zatrzymywać żeby zrobić sobie z kimś zdjęcie, a teraz już mi to nie przeszkadza. Ciąża mnie zmiękczyła, i może to też przez to że wiele fanek zmieniło swój stosunek do mnie, dostaję o wiele mniej hejtów, teraz głównie tylko gratulacje z powodów ciąży i prośby żebym się dobrze opiekowała Niallem i dzieckiem. Gdy dostaliśmy się już do samochodu usiadłam pomiędzy Harrym i Niallem.
-A może poszlibyśmy dzisiaj wieczorem na jakąś kolację?-Zapytałam chłopaków.
-Ja chętnie.-Powiedział Niall z uśmiechem.
-No ty to wiadomo.-Zaśmiałam się kładąc rękę na jego udzie.-A reszta?
-My też pójdziemy co nie Lou?-Powiedział Harry.
-Ja pasuje.-Odezwał się Liam odrywając wzrok od swojego telefonu.
-To ja też.-Powiedział Zayn.
-Dlaczego?-Zapytałam.
-No bo jak Liam nie idzie to będę tam jedyny bez pary, a wy pewnie będziecie się obmacywać pod stołem.
-Ja zawsze mogę cię dotknąć.-Powiedział Louis szczerząc się do niego.
-Ino mi się waż.-Warknął Harry a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Łapy przy sobie bo mnie twój facet pobije.-Powiedział Zayn.
-No to podwójna randka.-Powiedziałam klaszcząc w dłonie. Położyłam głowę na ramieniu Nialla i trochę mi się przysnęło. Obudziłam się w hotelowym łóżku, trochę zdezorientowana bo nie wiedziałam jak się tu dostałam, pewnie Niall mnie przyniósł. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest już 17 więc zaczęłam się szykować na wieczór. Nialla w pokoju nie było więc pewnie siedzi gdzieś z chłopakami. Wzięłam prysznic i zaczęłam przeszukiwać moją walizkę w celu znalezienia jakiś odpowiednich ciuchów na wieczór, wybrałam skromną czarną sukienkę która zajebiście eksponowała mój brzuch i przy okazji czułam się w niej wygodnie. Zabrałam się za makijaż a w między czasie przyszedł Niall.
-Wyglądasz cudownie.-Powiedział całując mnie w szyję.
-Wiem.-Odpowiedziałam przyciągając go do siebie.-Gdzie byłeś?-Ściągnęłam z niego koszulkę.
-U Zayna, graliśmy w Fifę.-Odpowiedział sadzając mnie na stole.-A czy my jeszcze możemy małe ten tego?-Zapytał wsuwając ręce pod moją sukienkę.
-Przykro mi ale teraz zrobiłam się już na bóstwo.
-No wiem, ale czy tak ogólnie możemy jeszcze co nieco?-Dopytywał całując mnie po szyi.
-Lekarz nie zabronił.-Rozsunęłam nogi.-I nie musimy się już bzykać w gumce.-Zachichotałam.
-No już więcej teraz nie zmajstruje, dobra idę się kąpać.-Odsunął się ode mnie.-Zajmę się tobą wieczorem.-Pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki. Gdy byliśmy już gotowi wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do holu gdzie czekali na nas Harry z Louisem.
-Zamówiliście stolik?-Zapytałam.
-Tak jest szefowo.-Powiedział Harry salutując.
-No to chodźmy.
Harry
Spędziliśmy fajny wieczór z Victorią i Niallem, a po kolacji ja z Lou postanowiliśmy pójść jeszcze do jakiegoś klubu żeby się upić i bzykać w toalecie, czy coś w tym stylu. Gdy byliśmy już po paru drinkach ruszyliśmy na parkiet, potańczyliśmy trochę a potem wróciliśmy do stolika. Miałem właśnie powiedzieć Louisowi że mam na niego ochotę, gdy podeszła do nas jakaś blondynka.
-Zatańczymy?-Spytała Lou trochę bęłkocząc, on spojrzał na mnie niepewnie a ja tylko wzruszyłem ramionami. Louis ruszył na parkiet z tą dziewczyną, wstałem od stolika i ruszyłem za nimi żeby popatrzeć sobie jak seksownie wije się mój chłopak. Patrząc na niego robiło mi się coraz goręcej, gdy nagle dziewczyna przybliżyła się do niego i wpiła w jego usta. Zamarłem, myślałem że Lou odepchnie ją a ten położył rękę na jej policzku. Tego było za wiele, odwróciłem się na pięcie i jak najszybciej opuściłem klub. Co on sobie myśli? Pieprzony dupek. Wszedłem w jakąś ciemną uliczkę, kopiąc puszkę która nawinęła mi się pod nogi.
-A co królewicz taki nerwowy?-Usłyszałem za sobą głos, facet mówił po francusku ale ja umiem francuski.
-Dawaj portfel!-Powiedział drugi stając przede mną.
-Nie mam.-Powiedziałem trochę zlękniony, naprawdę nie miałem go przy sobie.
-No to będzie wpierdol.-Poczułem jak jeden wykręca mi ręce do tyłu a drugi z całej siły przywalił mi w twarz.-Nadal nie masz?-Zapytał ale już mu nie odpowiedziałem, nie zależało mi teraz na niczym, chciałem żeby mnie uderzył. Dostałem trzy ciosy w brzuch po czym opadłem na ziemię.
-Harry!-Usłyszałem jak Louis woła moje imię, ale chyba nie wiedział co się tu dzieje.
-Spadamy stąd.-Powiedzieli moi oprawcy i po chwili już ich nie było.

Hej, wreszcie udało mi się skończyć ten rozdział i wreszcie jest jakaś akcja. Mówiąc szczerz na początku miało to wyglądać trochę inaczej, bo Harry po zobaczeniu Louisa całującego się z dziewczyną miał zmienić lokal, tam miała jakaś dziewczyna dosypać mu coś do drinka a potem wciągać kokainę z jego brzucha i podźgać go trochę nożem ale porzuciłam ten pomysł bo wydaje mi się to trochę nierealne, no i Harry by musiał wylądować w szpitalu i w ogóle. A więc liczę na komentarze i do następnego xx 

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział Dwudziesty Piąty: Lubię twoją twarz.

2.03.2012
Tony
Obudziło mnie pstrykanie aparatu, otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą Lucasa z aparatem.
-Co robisz?-Zapytałem ziewając, a ten zrobił mi zdjęcie.-Nie rób mi zdjęć jak ziewam.
-Dlaczego?-Zapytał robiąc kolejne.
-Bo nie lubię.
-A ja lubię twoją twarz nawet kiedy ziewasz.-Cmoknął mnie w policzek.
-Aww jak słodko, a teraz weź je usuń.
-Nie.-Pokazał mi język i zrobił kolejne zdjęcie.
-No to zobaczymy.-Podniosłem się z łóżka i zacząłem go łaskotać.
-Dobra już....usuwam....przestań...przestań.-Piszczał wijąc się pode mną, przestałem go łaskotać po czym wpiłem się w jego usta.
-O której masz samolot?-Zapytałem kładąc się z powrotem obok niego.
-O piętnastej.
-To dlaczego wstałeś tak wcześnie?-Leżeliśmy wpatrując się w siebie.
-Żeby zrobić ci zdjęcia.-Przysunął się do mnie i pocałował delikatnie.-Jesteś piękny.
-Weź bo się zawstydzę.-Zakryłem się rękami.
-Zobaczysz jeszcze cię wkręcę do jakiejś reklamy bielizny.-Chwycił mnie za tyłek i przyciągnął do siebie.
-Chcesz żeby jacyś obcy ludzie oglądali mój seksowny tyłek który będzie tylko w gaciach?
-Masz rację.-Zamyślił się na chwile.-Wkręcę cię do reklamy kożuchów.
-Głupek.-Zaśmiałem się całując go.
-Leć ze mną do Paryża, to tylko dwa dni, jest weekend.
-Chciałbym ale co z Vicki?
-No tak, Alex jest u Maza a Vicki lepiej nie zostawiać samej.-Jak na zawołanie Victoria zapukała do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie i położyliśmy normalnie.
-Możesz wejść.-Krzyknął Lucas. Vicki uchyliła drzwi.
-Jesteście ubrani?-Zapytała zaglądając do środka.
-Nie, Tony nie ma na sobie koszulki.
-Ha ha ha.-Zaśmiała się ironicznie.-A tak na poważnie, mogę z wami posiedzieć.
-Jasne,-Powiedziałem.-wskakuj.-Odsunąłem się od Lu żeby zrobić jej miejsce.
-Paliłaś?-Zapytał Lucas gdy Vicki usiadła pomiędzy nami.
-Tylko jedną.-Powiedziała z poczuciem winy.
-Vicki.-Westchnąłem.
-Tak wiem, nie powinnam ale to wszystko.-Podciągnęła nogi pod brodę.
-Co się stało, przecież było dobrze.-Objąłem ją ramieniem.
-Otwórz laptopa.-Zrobiłem tak jak kazała, wszedłem na pierwszą z brzegu stronę plotkarską i zacząłem przeglądać plotki, co druga była o ciąży Victori. Vicki opowiedziała o tym jak chłopcy wczoraj powiadomili świat o jej ciąży.
-Ej skarbie to tylko portale plotkarskie.-Lucas próbował ją pocieszyć.
-No właśnie, tego nie piszą fanki tylko jakieś medialne hieny.-Otworzyłem nową stronę.-Wejdziemy na Twittera i zobaczymy co tam piszą.-Zalogowałem się, na pierwszym miejscu w trendach królowało hasło, Niall junior, kliknąłem w niego i zacząłem przeglądać tweety.-Widzisz, w większości piszą że wam gratulują, tu mówią że już kochają to maleństwo, tego nie rozumiem, tu coś o seksie, to chyba po hiszpańsku, tu pisze coś po polsku.
-Skąd wiesz?-Zapytała.
-Bo pisze ''o kurwa''-Wytłumaczyłem jej.
-Widzisz jaki on jest zdolny, a był w Polsce tylko tydzień, taki mąż to skarb.-Pochwalił mnie Lucas szczerząc się swoje białe zęby.
-A skarby zakopuje się głęboko w ziemi.-Powiedziała Vicki pokazując mi język.
-Gdyby nie to że siedzi w tobie mój mały siostrzeniec to już byś leżała na ziemi.-Zagroziłem jej.
-A skąd wiesz że siostrzeniec a nie siostrzenica?-Zapytała.
-Nie wiem, tak mi się powiedziało, a co byś chciała?
-Sama nie wiem, teraz liczy się chyba tylko to żeby było zdrowe.-Położyła dłoń na jeszcze płaskim brzuchu.
-Nie mogę uwierzyć w to że jeszcze niedawno latałaś po podwórku cała zasmarkana w tych śmiesznych ogrodniczkach, a teraz będziesz mamą.

02.03.2012
Alex
-Dlaczego mnie tu zabrałaś?-Zapytał Maz gdy zaparkowałam przed salonem tatuażu.
-Bo chcę zrobić sobie tatuaż.-Odpowiedziałam odpinając pasy.
-Widzisz na to bym nie wpadł.-Westchnął.-Tylko proszę cię tym razem coś bardziej głębokiego niż liść marychy na kostce.-Zaśmiał się.
-Uwierz mi, chwila gdy muszę wyjść na miasto w japonkach jest wystarczająco dołująca, nie musisz się nade mną pastwić.
-Ale ja się nie pastwię, nawet mi się podoba że mam taką niegrzeczną dziewczynę.- Maz przygryzł wargę kładąc dłoń na moim udzie.-A więc co chcesz sobie wydziarać?
-Wpadłam na ten pomysł po wyjściu ze szpitala, potem długo nad tym myślałam, szukałam czegoś co będzie odpowiednie, i czekałam na chwilę aż będę wiedziała że nic mnie już nie złamie.
-A więc co wybrałaś?
-Zastanawiałam się nad dwoma.-Maz zachichotał.-Z czego się śmiejesz?
-Skoro zastanawiałaś się nad dwoma to wiadomo że zrobisz obydwa.
-Jak ty mnie dobrze znasz. Ok no to tak, pierwszy odgapiłam od Demi Lovato czyli ''stay strong'' a drugi widziałam gdzieś w internecie i jest to ''fight off your demons''.-Dyskretnie starłam łze która popłynęła po moim policzku. Mazzi wyszedł z auta i podszedł do moich drzwi, otworzył je i wyciągnął mnie z środka.
-Jestem z ciebie dumny.-Przytulił mnie mocno do siebie.-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-To co idziemy?-Zapytał chwytając mnie za rękę.
-Tak, chodźmy.-Weszliśmy do środka a po paru godzinach wyszłam z dwoma nowymi nabytkami.
Niall
Zaraz po obudzeniu się postanowiłem zadzwonić do Vicki, ciekawe czy wie już o tym co wczoraj zrobiło tych dwóch idiotów, -Niall pewnie że ona wie w końcu jest już jedenasta godzina.-Powiedziałem sam do siebie. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki zastanawiając się gdzie jest Liam z którym obecnie dzieliłem pokój. Gdy wróciłem odłączyłem telefon od ładowarki i wybrałem numer do Vicki.
-Hallo?-Usłyszałem jej głos.
-Hej, jak się mają moje maleństwa?-Zapytałem kładąc się na łóżko.
-Dobrze, a nawet bardzo dobrze, mogłam dzisiaj zjeść śniadanie.-Zaśmiała się cicho.
-A słyszałaś już?
-Tak już wszystko wiem.
-Jesteś zła?
-Nie, już nie. Harry ci nic nie mówił?
-Nie, bo ja dopiero co wstałem.-Powiedziałem trochę zawstydzony po czym usłyszałem perlisty śmiech po drugiej stronie słuchawki.
-O ty śpiochu ja już o siódmej wstałam.
-Tęsknie za tobą.-Westchnąłem.
-My za tobą też.
-Chciałbym być teraz przy tobie, poczuć jak się rusza.
-Kotuś on się jeszcze nie rusza.
-A kiedy zacznie?
-Za jakieś jedenaście tygodni, dobra Niall pogadamy później bo muszę iść do łazienki.
-Ok, to pa.
-Pa.-Rozłączyłem się i poszedłem się ubrać żeby zejść coś zjeść.


Dodaje taki bo już chce mi się spać a i tak na ten rozdział nie mam już więcej pomysłów, więc do następnego i dobranoc xx

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział Dwudziesty Czwarty: Nowy członek One Direction.

01.03.2013
Louis
-Niall czekaj!-Harry krzyknął do niego gdy chciał zejść ze sceny po wykonaniu ostatniej piosenki.-Powinniśmy już iść ale najpierw musimy ogłosić wam coś ważnego.-Zwrócił się do publiczności. Fanki zaczęły piszczeć a po chwili usłyszałem jak co niektóre krzyczą Larry. Harry spojrzał na mnie wystraszony.
-Nie to.-Zaśmiałem się.-Chcielibyśmy wam powiedzieć coś ważnego o naszym małym ''niewinnym'' Niallu.-Niall spojrzał się na mnie z mordem w oczach, podszedłem do niego i objął go ramieniem.
-Jesteście pierwszymi osobami które się o tym dowiedzą, więc czujcie się zaszczyceni.-Wtrącił się Zayn.
-No właśnie.- Zacząłem się przechadzać z Niallem po scenie.-A więc mój mały Irlandczyku, opowiedz nam co robiłeś w nocy, lub w dzień, jakieś osiem tygodni temu?-Przystawiłem mu mikrofon do ust.
-Nie mogę powiedzieć.-Odpowiedział czerwieniąc się, nic nie wiedział o tym że zamierzamy wyznać fanom to że zostanie ojcem, teraz pewnie chce nas zabić, ale co tam jest zabawa.
-Dlaczego?!-Jęknąłem.
-Bo się wstydzę.-Zakrył twarz dłonią.
-To może ja opowiem skoro Niall się wstydzi.-Puściłem Nialla i podszedłem do Harrego, objąłem go ramieniem i teraz my przechadzaliśmy się po scenie.-Harry opowiedz nam coś o Victori.
-Victoria to taka mała wredna istota którą teraz serdecznie pozdrawiam.-Powiedział śmiejąc się.
-Jest twoją przyjaciółką?
-Najlepszą.
-Od kiedy?
-Od zawsze.
-W jaki sposób cię zabije gdy dowie się że nazwałeś ją wredną?
-W bolesny.
-Nie bój się ja cię obronie.-Powiedziałem mierzwiąc mu włosy, a publiczność zrobiła wielkie ''awwwwwww'- Ale przechodząc do meritum, mały ''niewinny''-Lou zakreślił cudzysłów w powietrzu.-Niall i mała wredna Vicki będą mieli dziecko!-Krzyknął rozradowany, publiczność była w szoku.-Dziękujemy, dobranoc!-Zbiegliśmy ze sceny. i od razu sięgnęliśmy po nasze telefony żeby za pośrednictwem twittera poinformować resztę świata o tej radosnej nowinie. Mieliśmy już wcześniej przygotowane zdjęcie usg i podpis, wystarczyło tylko nacisnąć ''tweet''.
Nowy członek One Direction! Niall junior xx
Harry
Kto śmie budzić mnie o siódmej rano, zwłaszcza że dzień wcześniej grałem koncert a potem pieprzyłem się z Louisem.
-Odbierz ten pieprzony telefon albo wyrzuć go przez okno.-Jęknął Louis zakrywając się poduszką. Pomysł wyrzucenia telefonu przez okno był dobry i nawet chciałem to zrobić ale mam tam pare bardzo osobistych filmów których nikt poza mną i Lou nie powinien oglądać. Wstałem z łóżka i spojrzałem na wyświetlacz, kto inny mógłby dzwonić jak nie Vickson. Z kwaśną miną nacisnąłem zieloną słuchawkę i od razu usłyszałem wiązankę przekleństw kierowanych do mojej osoby.
-Kurwa Styles ty pierdolony geju, masz przejebane ty, twój kochaś, i ci dwaj pozostali idioci którzy choć siedzieli cicho to i tak dostaną w pierdol!-Nakrzyczała na mnie i się rozłączyła.
-Vicki?-Zapytał Louis odsłaniając twarz.
-Chyba mamy przejebane.-Powiedziałem i usiadłem z powrotem na łóżku.-Może nie do końca to przemyśleliśmy.
-No ale przynajmniej mają to już za sobą.-Lou usiadł za mną i zaczął całować mnie po karku.
-Może lepiej zadzwonię do niej i ją przeprosimy zanim ona postanowi ułatwić nam sprawę z ujawnieniem się.-Zadzwoniłem ale nie odebrała, dopiero przy piątej próbie usłyszałem krótkie i wściekłe.
-Co?!
-Vicki przepraszam, ale to miała być niespodzianka, taka żebyście już wy nie mieli z tym problemu.-Próbowałem się tłumaczyć.
-Aha czyli to że wszędzie piszą o tym że wpadliśmy, że teraz pewnie zespół się rozpadnie, albo że zmarnowałam mu karierę to to też było częścią niespodzianki.-Zapytała załamującym głosem.
-O boże, skarbie przepraszam cię, to nie tak miało wyglądać.-Wstałem z łóżka i zacząłem nerwowo chodzić po pokoju przepraszając ją.-Kochanie nie płacz, przepraszam, obiecuję ci, napierdolę każdemu kto napisze choć jedno złe słowo na ciebie i na maleństwo.
-Harry, ja przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam ale to wszystko się sprawdziło, cały ten strach , to że fanki i media mnie znienawidzą.
-Gdzie teraz jesteś?-Zapytałem.
-U siebie w pokoju.-Odpowiedziała szybko.
-Jest Alex?
-Śpi u Maza.
-A Tony?
-Jest, ale jeszcze śpi z Lucasem.
-To nic, pójdziesz teraz do nich i posiedzisz z nimi, i proszę cię nie wchodź już na portale plotkarskie okej?
-Dobrze, już nie będę.-Powiedziała i byłem pewny że się uśmiechnęła.
-Grzeczna dziewczynka, kocham cię.
-Ja ciebie też.-Rozłączyła się, Lou patrzył się na mnie z zdezorientowaną miną.
-Vicki się trochę załamała.-Wytłumaczyłem mu i usiadłem z powrotem na łóżko.
-Chyba trochę spieprzyliśmy.-Znowu usiadł za mną i przytulił się do moich pleców.
-Wszystko przeze mnie, jestem beznadziejny.-Położyłem się na boku.
-Ej kotek, chciałeś dobrze.-Lou obrócił mnie na plecy i usiadł na moich biodrach.-Nie jesteś beznadziejny, jesteś najbardziej nadziejnym człowiekiem jakiego znam.-Zaśmiałem się cicho.-I masz najpiękniejszy uśmiech na świecie i najpiękniejsze oczy i słodki śmiech i cudowne włosy, no a ciało, jezu twoje ciało.-Zaczął jeździć rękami po moim ciele.-Jesteś taki seksowny.-Złożył pocałunek na moim brzuchu.-I męski,-Teraz na klatce.-i gorący.-W brodę.-a jak ty obciągasz.-Przygryzł seksownie wargę.
-Głupek.-Zaśmiałem się.
-To co idziemy jeszcze spać czy może masz ochotę na coś fajniejszego?
-Zdecydowanie mam ochotę na coś fajniejszego.
-To na co czekasz.-Wpiłem się w jego usta i obróciłem tak żebym to ja był na górze, jednak Louis zawsze potrafi mnie pocieszyć, i to w taki sposób że zapominam o całym świecie.

Dodaję taki krótki bo przez ten tydzień wątpię żebym coś napisała, może w środę ale nie jestem pewna, do następnego i pamiętajcie o komentarzu gdy przeczytacie xx




sobota, 2 lutego 2013

Rozdział Dwudziesty Trzeci: Naleśniki w środku nocy.

26.02.2013
Harry
-Będziesz ojcem.-Po wypowiedzeniu tych słów już czułem jak Vicki wbija mi nóż w brzuch i wykonuje inne tortury, ale także cieszyłem się że to ja mogłem przekazać mu tą nowinę.-Hallo Niall, ziemia do Nialla, słyszysz mnie?-Pomachałem mu ręką przed oczami ale on nawet nie mrugnął tylko patrzył się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Ale jak to ojcem?-Zapytał a ja nie darowałbym sobie gdybym mu na to nie odpowiedział.
-Jak wiesz mężczyźni mają penisa, a kobiety waginy i jak...
-Wiem jak się robi dzieci!-Przerwał mi blondyn.
-No to co się głupio pytasz.-Potrząsnąłem głową z miną ''nie ogarniam ciebie człowieku'', Niall usiadł na ławce i schował twarz w dłoniach.
-Ale my przecież się zabezpieczaliśmy.
-To przypomni sobie jak to robiliście z jakieś osiem tygodni temu.-Niall uniósł głowę i spojrzał na mnie.
-Osiem tygodni?-W jego oczach mogłem zobaczyć wahanie, ale takie jakieś pozytywne wahanie, jakby on sam nie wiedział czy ma się cieszyć czy nadal być zaszokowany.-Jestem ojcem od ośmiu tygodni?-To pytanie bardziej zadał sobie samemu niż mi.-Jezu jestem ojcem.-Pisnął potrząsając niedowierzająco głową.
-No kto by pomyślał, Niall Horan ojcem, to powino być zabronione.-Zaśmiałem się, usiadłem obok niego i położyłem mu rękę na ramieniu.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne.-Powiedział wywracając oczami.
-Ale tak na poważnie, wierzę że sobie z tym poradzisz.-Uśmiechnąłem się do niego.-Ale jeśli ich kiedykolwiek skrzywdzisz to choć pomimo tego że cię kocham to cię zabije.-Powiedziałem to najpoważniejszym tonem jakiego kiedykolwiek użyłem.
-Obiecuję ci że nigdy ich nie zranię, ani nie pozwolę żeby ktoś inny to zrobił.-Przytuliłem go mocno do siebie.
-Będziesz najlepszym ojcem na świecie.-Wyszeptałem do jego ucha a potem wróciliśmy do hotelu. Gdy wszedłem do pokoju, Louis już spał. Rozebrałem się i położyłem obok niego, nagle naszły mnie myśli że dwa miesiące temu prawie go straciłem, zrobiło mi się słabo. Przytuliłem się mocno do jego pleców i poczułem jak zaczynają mi lecieć łzy.
-Udusisz mnie zaraz.-Pisnął.
-Przepraszam.-Chlipnąłem i poluzowałem uścisk.
-Ej kotek co się stało?-Lou odwrócił się w moją stronę i chwycił mnie za brodę spoglądając mi prosto w oczy.
-Nic tylko pomyślałem o tym że prawie mogłem cię stracić i jakoś tak samo przyszło.-Louis zacisnął oczy.
-Przepraszam.-Szepnął przyciskając swoje czoło do mojego, przez chwilę nic nie mówiliśmy, tylko tak leżeliśmy.
-Gdy ciebie zabierali,-Szepnąłem.- czułem jakbym coś tracił, jakby razem z tobą na noszach wynosili cząstkę mnie. Nigdy czegoś takiego nie czułem, to tak jakby ktoś wyrwał mi serce i kazał teraz żyć bez niego. Ale człowiek nie może żyć bez serca, i pierwsze co pomyślałem to to że jeśli ty umrzesz to ja też, nie myślałem w jaki sposób się zabije, wiedziałem jednak że jeśli twoje serce przestanie bić,-Położyłem dłoń na jego sercu.- to moje zrobi to samo.
27.02.2013
Alex
Byłam w trakcie bardzo fajnego snu, to był jeden z tych snów gdzie ma się super moce albo jakieś inne zdolności. I gdy właśnie skakałam z wieżowca na wieżowiec, ktoś mnie musiał obudzić i to do tego dmuchaniem w twarz. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Vicki pochylającą się nade mną.
-O już nie śpisz.-Udała zaskoczoną.-To skoro nie śpisz to może zrobisz mi naleśniki?-Zapytała słodkim głosikiem.
-Co?-Zapytałam jeszcze nie do końca wybudzona.
-Pytałam się czy zrobisz mi naleśniki.
-Vikson czy ciebie popierdoliło? Jest czwarta w nocy.- Przewróciłam się na drugi bok mając nadzieje że ta kobieta sobie pójdzie. Ona jednak nie dawała za wygraną bo po chwili poczułam jak włazi na mnie, usiadła i zaczęła szlochać.
-Ale ja chcę naleśniczka.-Wysepleniła.
-Jeśli zrobisz jej te pieprzone naleśniki to pójdę z tobą na zakupy i będę wyrozumiały nawet jeśli będziesz się zastanawiała dwie godziny które buty wybrać a potem i tak weźmiesz obydwie pary.-Odezwał się Mazzi wygrzebując się spod kołdry.
-Ale obiecujesz?
-Obiecuję.- Przyrzekł kładąc rękę na sercu.
-No to dobra.-Westchnęłam.
-Aaaaa kocham cię.-Pisnęła Vicki i przytuliła mnie po czym zeszła z łóżka i pobiegła do kuchni.
-Jeszcze nie cały miesiąc i pojedzie do Nialla.-Powiedziałam pocieszając Maza który jęczał że nie cierpi jak mu się przeszkadza w spaniu.
-Mam nadziej, bo inaczej zabieram cię do siebie.-Pocałowałam go szybko i z trudem wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie koszulkę Mazziego i ostatni raz spojrzałam z tęsknotą w stronę łóżka. Gdy weszłam do kuchni, Vicki siedziała na stole z głową opartą na rękach i z wkurzającym szerokim uśmiechem, a obok niej leżały wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia naleśników.
-Nie rozumiem dlaczego sama nie możesz ich sobie zrobić.- Westchnęłam wsypując mąkę do miski.
-Bo ty je jakoś tak lepiej robisz.
-Oj długo to ja z tobą nie pociągnę dziewczyno.-Zmiksowałam wszystkie składniki i zabrałam się za smażenie. Gdy wysmażyłam już całe ciasto podałam Vicki talerzyk ze stosem naleśników.-Tylko proszę cię zejdź z tego stołu i usiądź jak człowiek.
-No dobra.-Jęknęła i posłusznie wykonała moje polecenie.-A ty nie chcesz?
-Nie dzięki.-Usiadłam na parapecie i uchyliłam trochę okno żeby zapalić.-Bardzo się cieszę że ci tak smakuje ale wolałabym żebyś jadła używając noża i widelca.-Powiedziałam widząc jak Vicki rękami rozrywa naleśnika na kawałki i wkłada je sobie do ust.
-Ale tak mi lepiej smakuje.-Powiedziała z pełną buzią.
-Ty to jesteś jakaś zakręcona kosmitka.-Zaśmiałam się.
-Różnie mówią.-Zrobiła zeza po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.- Jeszcze by się jakaś herbatka przydała.
-No i co jeszcze?-Prychnęłam.
-Możesz mi pomasować stopy.
-W twoich snach.-Pokazałam jej język i ruszyłam do wyjścia.
-A ty dokąd?-Zapytała zdziwiona tym że wychodzę.
-Spać.
-Posiedź ze mną jeszcze trochę, boję się tak sama tu siedzieć.
-No dobra, ale wstawisz wszystkie brudne naczynia do zmywarki.-Wróciłam na parapet.
-Okej.-Westchnęła.-Ale to nieładnie wykorzystywać tak ciężarną kobietę.-Wstała i zaczęła podnosić naczynia tak jakby to były głazy.
-No dobra, zostaw to, jak któryś z gejów wstanie to posprząta.-Zeskoczyłam z parapetu i pociągnęłam ją za rękę.- Choć pooglądamy powtórki w tv.
Louis
Zbiegliśmy zdyszani ze sceny po zaśpiewaniu ostatniej piosenki i pożegnaniu się z fanami. Zaciągnąłem Harrego do kąta gdzie szybko i namiętnie go pocałowałem.
-Mmmm a to za co?-Zapytał gdy się od niego oderwałem.
-Za to że jesteś.-Cmoknąłem go jeszcze a potem zaciągnąłem go do garderoby gdzie przebierała się reszta. Po wczorajszej rozmowie z Harrym wiele się zmieniło, ja się zmieniłem. Wiedziałem że Harry mnie kocha, ale nigdy bym nie pomyślał że tak bardzo żeby nie móc żyć beze mnie. Wyjaśniliśmy sobie też wszystkie inne sprawy, opowiedziałem mu o Freddim, o odwyku i o wszystkich tych rzeczach o których nigdy mu nie mówiłem, a on zrobił to samo. Przebraliśmy się, wsiedliśmy do busa i pojechaliśmy do hotelu.
-A ty nie wysiadasz?-Zapytał Zayn Nialla który zamiast wysiąść z nami siedział dalej w busie.
-Nie, jadę do Vicki.-Odpowiedział.
-Tylko nie nawal tato.-Wymamrotał zaspany Harry opierając się na moim ramieniu.
-Jasne.-Niall zamknął drzwi a po chwili samochód odjechał.
-O co chodziło z tym tatą?-Zapytał Liam.
-Nie uwierzysz.
Vicki
O dwudziestej trzeciej w końcu mogłam pójść spać, to był bardzo męczący dzień. Zaczęło się od tego że zasnęłam z Lexi w salonie i na rano obudził mnie zapach jajecznicy który dosłownie postawił mnie na nogi i kazał szybko lecieć do łazienki. Takich wycieczek miałam chyba z dwanaście, wszystko co mięsne, warzywne, kwaśne i ostre mnie odrzucało, jedyne co mogłam jeść to słodkie, więc obrobiłam pudełko lodów, jakieś ciastka i dwie paczki żelek. Jak tylko położyłam się na łóżko poczułam jak każda moja kość rozpływa się pod błogim uczuciem wygody. Po jakiś pięciu minutach już spałam.
Niall
O czwartej nad ranem byłem pod domem Victorii, całe szczęście że mam klucz i nie muszę nikogo budzić, bo w tym domu jeśli obudzisz kogoś przed ósmą możesz mieć czasami oderwaną głowę. Po cichu wszedłem do pokoju Vicki, zdjąłem buty, spodnie,bluzę i położyłem się obok niej. Przytuliłem się do jej pleców i położyłem rękę na brzuchu który już nie był płaski ale troszkę zaokrąglony, i wtedy to poczułem, dopiero teraz zdałem sobie sprawę że naprawdę zostanę ojcem. Zacząłem gładzić Vicki po brzuchu a ona coś zamruczała i wtuliła się we mnie. Zacząłem nucić do jej ucha piosenkę.
-Przepraszam.-Odezwała się po chwili drżącym głosem.
-Za co?
-Nie wiem, już sama nie wiem co mam myśleć. Ale nie chcę cię do niczego zmuszać, musisz sam zdecydować.
-Myślisz że cię zostawię? Myślisz że się przestraszę i ucieknę? Za takiego mnie masz?
-Nie! Ja po prostu,-Zacięła się na moment.-to nie jest dla ciebie odpowiedni czas na dziecko.
-Mała.-Obróciłem ją na plecy tak żebym mógł patrzeć jej się w oczy.-Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.-Pocałowałem ją delikatnie.-Wychowamy razem to dziecko, wychowamy razem jeszcze parę innych, potem się zestarzejemy i popierdalając na wózeczkach lub z balkonikiem będziemy śpiewać forever young, więc skończ gadać bzdury i zaakceptuj to że cię kocham i nigdy cię nie zostawię.

No i jest kolejny rozdział :) Muszę przestać się tak zagłębiać w tą ciążę Vicki bo jak czytam te wszystkie artykuły o ciąży to sama chciałabym już mieć takiego bobasa :D tak wiem dziwna jestem. Liczę nas komentarze i do następnego xx