środa, 28 listopada 2012

Rozdział Trzeci: Pojawienie się Larry'ego.

26.11.2012
Niall
-Wstawaj, wstawaj.- Poczułem jak Vicki delikatnie krąży palcem po mojej klatce piersiowej.- Misiek wstawaj zrobiłam śniadanie.
-Nie kłam wiem że nawet się nie ubrałaś.-Powiedziałem nie otwierając oczu.
-A może robiłam je nago.
-Hahahah chciałbym to zobaczyć.
-To wstań.
-Nie bo jak wstanę będę musiał lecieć do Ameryki.-Chwyciłem Vick tak żeby leżała na mnie.
-Jeśli nie wstaniesz z łóżka to przyjdzie Paul i wyniesie cię razem z nim.
-Ale ja nie chcę się na tak długo z tobą rozstawać.- Jeździłem palcem wzdłuż jej tali.
-To tylko parę dni, przyjadę do ciebie przecież trzeciego.
-Ale to dopiero za.- Szybko policzyłem w myślach.- Osiem dni.
-Jeśli teraz otworzysz oczy to jeszcze zdążysz się ze mną pożegnać.
-Nie jedziesz na lotnisko?
-Przecież nie o takie pożegnanie mi chodzi.- Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Vicki patrzy się na mnie z łobuzerskim uśmiechem. Obróciłem nas tak że teraz to ja byłem na górze.- Typowo męskie.-Powiedziała.
-Przecież wiem że tak bardziej lubisz.- Wpiłem się w jej szyję.
-Ała co tak mocno.
-No wiesz nie będzie mnie parę dni.
-Czy ty właśnie zaznaczasz swoje terytorium?
-Nie, tylko odganiam potencjalnych wrogów.- Vicki zaśmiała się po czym sama wpiła się w moją szyje.-Ała, teraz ty zaznaczasz swoje terytorium?
-Nie, tylko odganiam potencjalne suki.
-I jak tu nie kochać takiej uroczej dziewczyny.
-No właśnie.- Pocałowałem ją w usta. Nie było czasu na zbędne gry wstępne więc od razu przeszliśmy do czynów. Robiliśmy to szybko i namiętnie, Vick wbijała paznokcie w moje plecy a ja całowałem ją w usta i po szyi. Vicki doszła głośno jęcząc że mnie kocha, opadliśmy zdyszani na łóżko, nic nie mówiliśmy tylko patrzeliśmy się w swoje oczy. Jezu jak ja będę za nią tęsknił przez te osiem dni.
Alex
-Nudno tutaj bez nich, co nie?- Powiedziałam siadając na kanapę z lampką wina.
-No, spokojnie ale nudno.- Vicki leżała na kanapie z głową w dole, z nogami na oparciu i robiła coś na swoim telefonie. Siedzimy tutaj już tak odkąd przyjechałyśmy z lotniska, minęło już sześć godzin i poszły trzy butelki wina.
-Może znajdziemy sobie jakieś zajęcie.- Odstawiłam kieliszek na stolik i położyłam się tak samo jak Vicki.
-Czyli?
-No nie wiem, może będziemy uprawiać jakiś sport, albo uprawiać ogródek?
-W listopadzie chcesz sadzić kwiatki?
-A no tak mamy listopad.
-Hahah ty już lepiej nie pij dziewczyno.
-Aj tam, ale nie no naprawdę musimy sobie coś znaleźć.
-Ta może nauczymy się dziergać na drutach.- Śmiała się ze mnie.
-Czemu nie zawsze chciałam to umieć.
-Ja to umiem się posługiwać tylko jednym drutem.- Zaśmiała się głośno.
-A idź ty zboczeńcu.- Zepchnęłam ją z tapczanu.
-Ała! Ocipiałaś.- Vicki leżała na podłodze a ja nie mogłam przestać się śmiać. Po chwili do domu weszli Tony i Lucas.
-Cześć, co robicie.- Zapytał zdziwiony Lucas.
-Boo hahah ona hahah zaj hahah muje się tylko hahah jednym dru hhaahahtem.- Powiedziałam nie przestając się śmiać.
-Ahhha- Oboje stali z minami WTF podczas gdy ja i Vick skręcałyśmy się ze śmiechu.- Jeśli teraz przestaniecie to wam coś pokażemy.- Po chwili byłyśmy już spokojne i obie siedziałyśmy na kanapie. Lucas na chwilę wyszedł po czym wrócił z jakimś zawiniątkiem. Gdy podszedł okazało się że był to mały piesek.
-O rany jaki słodziutki.- Wzięłam go na ręce.
-Jak się nazywa?- Zapytała Vicki.
-Jeszcze nie wybraliśmy, jakieś propozycje.
-Nazwijmy go Larry.- Zaproponowała Vick
-Dlaczego Larry?- Zapytałam ją sprawdzając czy to chłopczyk.
-Lou się wkurwi.-Zaśmiała się.
-Mi pasuje.-Odezwał się Tony, wszyscy spojrzeliśmy się na Lucasa.
-Mi też pasuje.- Lucas uśmiechnął się.
-Zrobię mu zdjęcie i wstawię na twittera.- Vicki wyciągnęła swój telefon i zrobiła Larremu zdjęcie.-Teraz patrzcie jak miliony dziewczyn na świecie mają podjare, a Lou mini zawał serca.
Harry
Nienawidzę latać, przez cały lot nie zmrużyłem oka ale na szczęście jesteśmy już w hotelu. Poszliśmy się z Lou kąpać, tak razem takie mniejsze zużycie wody. Trochę zajęła nam ta kąpiel bo bardziej byliśmy skupieni na czymś innym. Gdy już wyszliśmy zaraz poszliśmy spać, ale jeszcze za nim zasnąłem spojrzałem na twittera. O MÓJ BOŻE.
-Jezu święty, Lou musisz to zobaczyć.- Pokazałem mu że Vicki właśnie dodała zdjęcie z podpisem ''Larry is real''
-Nie no chyba ona tego nie zrobiła.- Zapytał przerażony Louis. Raz kozie śmierć, nacisnąłem na zdjęcie i gdy je zobaczyłem nie wiedziałem czy mam się zacząć śmiać czy płakać.
-Nie no zabije ją.- Powiedziałem z westchnieniem ulgi.





1 komentarz:

  1. Hahah świetny <3 Haha Larry is real boże rozmiażdżyło mnie to xd Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń