25.11.2012
Vicki
-O Jezu! - jęknęłam gdy otworzyłam oczy a przed sobą zauważyłam jakąś twarz.- Boże Tony chcesz żebym zawału przez ciebie dostała.- Jezu czego on chce o 4 w nocy, całe szczęście że Niall się nie obudził.
-Nie, ale muszę ci coś powiedzieć.
-No dawaj.- Powiedziałam jeszcze nie do końca rozbudzona.
-Nie tutaj, a po za tym muszę zapalić.
-No dobra chodź.-Wstałam i poszliśmy do kuchni. Usiedliśmy przy stole, odpaliłam papierosa i podałam zapalniczkę bratu.- No mów.- Tony siedział cicho chowając prawą rękę pod stołem.- Jezu Tony wyciągasz mnie o czwartej w nocy z łóżka a potem się nie odzywasz.-Tony uniósł prawą dłoń na której zobaczyłam srebrny pierścionek.- O mój Boże czy to jest?
-Tak to jest to, Lucas oświadczył mi się dzisiaj w nocy.- W jego oczach widziałam łzy szczęścia które zebrały się także w moich oczach.
-Mama była by teraz taka szczęśliwa.- Powiedziałam zasłaniając dłonią usta żeby powstrzymać szloch. Tony wstał i przytulił mnie mocno do siebie i trzymał tak długo aż się uspokoiłam.
-Wiesz czasami mam takie myśli i myślę że to jest strasznie samolubne, bo gdyby rodzice nie zginęli, ty byś nie trafiła do szpitala a ja bym nie poznał Lucasa i nienawidzę siebie za te myśli bo jestem szczęśliwy że go mam ale ta reszta tak boli i gdy o tym myślę czuję się do dupy.- Powiedział Tony bawiąc się zapalniczką.
-Rozumiem cię ale nie musisz siebie nienawidzić bo na tym właśnie polega równowaga na tym świecie, dzieje się coś złego żeby wydarzyło się coś dobreg.
-Wiem ale tak bardzo chciałbym żeby rodzice mogli poznać Lucasa.
-Ale oni go widzą, są tutaj - wskazałam na jego serce- i tutaj. - Dotknęłam jego czoła robiąc na nim mały krzyżyk.
-Ta.
-Dobra wracaj już do swojego narzeczonego.
-A ty nie idziesz spać?-Zapytał wstając.
-Zaraz pójdę.- Powiedziałam gasząc papierosa.
-No to dobranoc.
-Dobranoc.- Tony wyszedł a ja podeszłam do okna.
-Tak bardzo chciałabym mamo żebyś poznała Niall.- Spojrzałam w gwieździste niebo. Nie wiem czy to wymysł mojego umysłu czy wina łez w moich oczach, ale kilka gwiazd zdawało się zamigotać na moje słowa.
-Vicki?.-Usłyszałam głos Alex która nagle zjawiła się obok mnie.- Co się stało skarbie? - Is objęła mnie od tyłu i zaczęła uspokajać delikatnym kołysaniem, tak jak w klinice.
- Nic, wszystko, sama nie wiem. Tak bardzo mi ich brakuje. - Łzy spływały mi ciurkiem po policzkach a ja nie mogłam się uspokić.
Alex nic nie odpowiedziała tylko kołysała nas lekko na boki.
- Dlaczego to spotkało właśnie mnie?
- A dlaczego spotkało mnie? Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny.
- Lex powiedz że wszystko będzie dobrze.
- Już jest dobrze. - Blondynka obróciła mnie przodem do siebie poczym pocałowała mnie w czoło. - Jesteśmy rodziną i to jest najważniejsze.
- Tak masz rację. - Stałyśmy tak jeszcze przez chwilę. - Powinyśmy iść spać.
- Tak, to dobranoc.
- Branoc. - Pocałowałam ją w policzek po czym udałam się do swojej sypialni.
Weszłam do sypialni i spojrzałam na Nialla który tak spokojnie spał, położyłam się obok niego i wtuliłam w jego plecy.-Kocham Cię. - Wyszeptałam i spróbowałam zasnąć. Po chwili już spałam, miałam cudowny sen byli w nim rodzice i Tony z Lucasem i ja z Niallem i w ogóle jakoś tak cudownie tam było.
- A dlaczego spotkało mnie? Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny.
- Lex powiedz że wszystko będzie dobrze.
- Już jest dobrze. - Blondynka obróciła mnie przodem do siebie poczym pocałowała mnie w czoło. - Jesteśmy rodziną i to jest najważniejsze.
- Tak masz rację. - Stałyśmy tak jeszcze przez chwilę. - Powinyśmy iść spać.
- Tak, to dobranoc.
- Branoc. - Pocałowałam ją w policzek po czym udałam się do swojej sypialni.
Weszłam do sypialni i spojrzałam na Nialla który tak spokojnie spał, położyłam się obok niego i wtuliłam w jego plecy.-Kocham Cię. - Wyszeptałam i spróbowałam zasnąć. Po chwili już spałam, miałam cudowny sen byli w nim rodzice i Tony z Lucasem i ja z Niallem i w ogóle jakoś tak cudownie tam było.
Harry
-Lou, śpisz?
-Śpię kociaku.- Powiedział zagłębiając się bardziej w pościel.
-Ale Louis ktoś chodzi po domu.- Powiedziałem przytulając się do jego pleców.
-Harry w tym domu przebywa obecnie 9 osób więc ktoś może chodzić po korytarzu.
-Ale ja się boje.
-Och no chodź tu.- Obrócił się w moją stronę i wziął w swoje ramiona.
-A pocałujesz mnie?
-A gdzie?
-A w czółko.- Pocałował mnie.- A teraz niżej.- Pocałował mnie w nos.- Jeszcze niżej.- Pocałował mnie w usta.- A jeszcze niżej?
-O ty zboczeńcu, tylko o to ci chodziło.
-Nie ten pomysł przyszedł mi do głowy podczas pocałunku w nos, to co pocałujesz?
-No dobra.- Wpił się w moje usta i usiadł na mnie okrakiem. Całował mnie po szyi i sutkach. Czułem jak mój kolega twardnieje i Lou też to czuł bo zaczął ocierać się swoim kroczem o moje. Wsunął dłoń za moje bokserki i przejechał dłonią po moim przyrodzeniu. Jęknąłem z podniecenia i wypchnąłem swoje biodra do góry żeby mój członek był jak najbliżej dłoni Louisa. Zsunął ze mnie bokserki i pochylił się nad moim członkiem przejeżdżając językiem po całej jego długości.
-Chcę żebyś mnie pieprzył Louis.- wyszeptałem. Lou podniósł się i sięgnął ręką do szuflady szafki nocnej która stała obok naszego łóżka. Choć byliśmy teraz nie w naszym domu tylko w domu Victori, to w naszym pokoju zawsze były prezerwatywy i jakieś lubrykanty. Louis wszedł we mnie delikatnie, po czym zaczął przyśpieszać. Kochaliśmy się szybko i namiętnie, chciałem być swoim ciałem jak najbliżej ciała Lou. Moje jęki po chwili przerodziły się w jeszcze głośniejsze jęki, prawie krzyczałem nie zwracając uwagi na innych domowników, w końcu Tony i Lucas też dali dzisiaj w nocy niezły koncert. Doszliśmy mniej więcej w tym samym momencie, opadliśmy zdyszani na łóżko.
-Jeszcze się boisz?-Zapytał się Lou gdy jego oddech już się uspokoił.
-Teraz już nie.
-Więc możemy iść spać?
-Możemy.
-To dobranoc.
-Dobranoc.-Leżeliśmy tak chwilę w ciszy.
-Curly?
-Tak?
-Kocham cię, najmocniej na świecie.
-Też cię kocham miśku.-No to teraz mogłem iść już spać.
Alex
Vicki poszła do siebie a ja jeszcze chwilę stałam w kuchni po czym postanowiłam się czegoś napić. W salonie zostało chyba jeszcze trochę wódki więc postanowiłam tam pójść. Nie zapaliłam światła bo było dość jasno od świateł latarni za okien. Podeszłam do stolika i chwyciłam za butelkę gdy nagle usłyszałam jakiś głos zza kanapy.
-Jest tu ktoś?- zapytałam na co odpowiedziała mi cisza. Pewnie tylko mi się wydawało, odkręciłam zakrętkę i już miałam wziąć łyka gdy usłyszałam tak jakby mlaskanie i pochrapywanie. Włączyłam światło i poszłam sprawdzić co znajduje się za kanapą. Gdy podeszłam bliżej okazało się że za kanapą śpi Liam. Podeszłam do niego i szturchnęłam go w ramię.- Liam wstawaj.- Odpowiedział mi niezrozumiałym bęłkotem. Szturchnęłam go mocniej a on otworzył oczy, ale po chwili je zamknął.-Li wstawaj nie możesz spać na ziemi.- Postanowiłam go przenieść przynajmniej na kanapę. Gdy chwyciłam go za ręce okazał się cięższy niż myślałam. Nie dam rady go podnieść ale zostawić go tu też nie mogę, poszłam do kuchni po szklankę wody. Gdy wróciłam Liam nadal leżał w tej samej pozycji. Podeszłam do niego bliżej zamoczyłam dwa palce w wodzie i przejechałam nimi po jego policzku. To jednak nic nie dało bo Liam tylko zamruczał i spał dalej. Postanowiłam iść na całość i wylałam całą szklankę na jego klatkę piersiową.
-Yyyyyyychhhh, JA PIERDOLE ALEX CO TY ROBISZ!!!.- Liam już stał na nogach cały dygocząc od zimnej wody.
-No bo nie chciałeś wstać.- tłumaczyłam się.
-No ale nie musiałaś wylewać na mnie wody.
-Ta mogłam zostawić cię na podłodze sorry nie pomyślałam.- Obróciłam się i ruszyłam w stronę schodów.
-Zaczekaj Is.- Zatrzymałam się.- Przepraszam, po prostu nie często ktoś oblewa mnie wodą, a gdy to robi to po prostu tak reaguje.
-Spoko.- Uśmiechnęłam się do niego i poszłam dalej.
-Zaczekaj idę z tobą.- Zawołał podbiegając do mnie.
-Idziesz ze mną do mojej sypialni?- Zapytałam unosząc brew.
-Nie no do góry tylko.- Odpowiedział zakłopotany.- Jezu będę rzygał.- Powiedział Li u szczytu schodów, zakrył usta dłonią i pobiegł do łazienki która była na końcu korytarza. Odruchowo ruszyłam za nim, trzymała bym mu włosy ale ma krótkie więc tylko usiadłam na wannie i czekałam aż skończy.
-Już lepiej?- Zapytałam gdy przestał wymiotować.
-Tak już dobrze, po prostu za dużo wypiłem.-Powiedział i znowu zaczął rzygać.
-Och Liam Liam.- Zaśmiałam się. Gdy skończył wstał żeby umyć zęby.- Pójdę ci znaleźć jakąś miskę.
-Nie trzeba.- Powiedział ze szczoteczką w buzi.
-A jak zarzygasz łóżko?
-No dobra, dzięki.
-Nie ma za co.-Uśmiechnęłam się do niego i zeszłam na dół po miskę, nie znalazłam żadnej dużej tylko taką jak do sałatek, mam nadzieje że nie będzie już rzygał bo będzie trzeba ją wyrzucić. Gdy weszłam do jego sypialni z miską on już spał. Rozwalił się na łóżku i z jakiegoś powodu był goły. Zatrzymałam na chwilę wzrok na jego tyłku, bo na szczęście leżał na brzuchu, choć trochę zaciekawiła mnie jego przednia część. Wyrzuciłam z głowy wszystkie zboczone myśli i udałam się do swojego pokoju. Gdy kładłam się na łóżku była już szósta, mam nadzieje że uda mi się jeszcze zasnąć.
Świetne <3 a ta scena z Larrym była po prostu megasuperzajebista ! <3 Hahaha eh ten Liam xdd pijak jeden xd Świetny rozdział i czekam na następny ;) + dziękuję że mnie poinformowałaś ;)
OdpowiedzUsuń